niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 91

Uwaga!!!
Dziękuję za to jak piszecie o moim blogu, jest mi bardzo miło i chciałabym was wszystkich przytulić bo odkąd piszę go to jestem bardziej uśmiechniętą osobą, chyba potrzeba mi było pochwał :) Dobrze, a teraz mogę wam przekazać dobrą wiadomość, a dokładnie to:http://www.youtube.com/watch?v=wyYVyEqm8XE&feature=youtu.be link ten prowadzi do zwiastunu następnego opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba :) Aha i nie bójcie się, że teraz zakończę już pisać. Nie! Będę jeszcze pisać trochę, a jeżeli stwierdze, że to będzie ostatni rozdział to wam to napiszę. Spokojnie, uwielbiam was więc nie zrobię wam tego i nie zakończe z dnia na dzień pisać :)
 Tego samego dnia (czyli w niedzielę) tylko po południu postanowiliśmy przygotować się do poprawin. Ubrani byliśmy tak:

Justin jak zwykle był cudowny bo po tym jak już się wyszykowaliśmy to postanowił, że zabierze mnie na szybki spacer po plaży. Było bardzo fajnie. Po czym wróciliśmy na salę, goście już czekali na nas. Zjedliśmy i trochę pogadaliśmy z naszymi bliskimi. Po jakimś czasie impreza dobiegała końca. Wszyscy zaczęli się żegnać. Dostaliśmy sporo prezentów. Gdy już nikogo oprócz nas nie było to zaczęliśmy ogarniać salę razem ze sprzątaczkami. Chciałam pozanosić prezenty do samochodu ale Justinowi odezwała się komórka opiekuńcza i nie pozwolił mi zanosić bo:
Jus- Jesica zostaw te prezenty!
J- Dlaczego?
Jus- Bo nie możesz dźwigać!
J-To co mam robić?
Jus- Odpoczywać!
J- Aha... Ciąża to nie choroba!
Jus- Wiem! więc zostaw!
J- Justin!
Jus- Tak zostaw!
Po jakimś czasie wróciliśmy do domu lecz przed bramą do naszej dzielnicy stały fanki Justina, więc się zatrzymaliśmy i Justin otworzył okno i się zapytał:
Jus- O co chodzi?
F(fanki)- Chcielibyśmy złożyć wam życzenia!
Jus- Z okazji?
F- Waszego ślubu!
Jus- A skąd wiecie?
F- Mamy sposoby!
Jus- No dobrze to poczekajcie wyjdziemy z auta!
Gdy wyszliśmy wszyscy zaczęli składać nam życzenia i nawet dostaliśmy prezenty od nich więc je schowaliśmy do auta i podziękowaliśmy później już bez przeszkód wróciliśmy do domu. Justin wyciągnął z auta prezenty, a ja poszłam zdjąć buty i się przebrać. Później to samo zrobił Justin po czym usiedliśmy razem w salonie. Ja usiadłam Justinowi na kolanach i zaczęliśmy oglądać prezenty. Dostaliśmy wiele rzeczy.
---4 miesiące później---
Wstałam rano bo chciałam już czekać na Justina, który wracał z Europy, ponieważ miał tydzień przerwy. Odświeżyłam się i poszłam zjeść śniadanie, a wtedy usłyszałam telefon. Dzwonił Justin:
J- Hallo?
Jus- Cześć skarbie!
J- Co tam? Gdzie już jesteś?
Jus- Właśnie wysiadam z auta!
J- Na prawdę?
Jus- Tak!
Pobiegłam do drzwi otworzyłam i zobaczyłam mojego męża  jak idzie. Od razu rozłączyłam się w telefonie i go przytuliłam i pocałowałam . Ona odwzajemnił to i :
Jus- Ooo..
J- Co?
Jus- Nasze maleństwo rośnie!
J- Rośnie rośnie ale jest niegrzeczne!
Jus- Dlaczego?
J- Może chodźmy do domu?
Jus-OK Ale mów co się stało!
J- No jest po prostu niegrzeczne bo się wierci i na przykład nie mogłam dziś zasnąć, a raczej wczoraj. 
Jus- Ma to chyba po mnie!
J- Ty śpisz spokojnie!
Jus- Ale nie jestem grzeczny!
J- To zależy jak się patrzy
Jus- No nie wiem jak ty na to patrzysz
J- Tak jak i ty.
Byliśmy w domu siedzieliśmy w salonie i sobie gadaliśmy. Justin jeszcze mnie tulił.
J- Mam  dla ciebie propozycje!
Jus- Jaką?
J- Jutro jadę na USG chcesz też jechać ze mną?
Jus- Pewnie!
J- To się cieszę!
Jus- Zobaczę jutro nasze dziecko
J- Tak
Jus- A tęskniłaś za mną?
J- Oczywiście przecież jak gadaliśmy to ci to mówiłam.
Jus- Chciałem się upewnić czy mnie nie oszukałaś!
J- Aha, a jesteś głodny?
Jus- Tak a ty?
J- też!
Jus- To idę coś zrobić!
J- A może chcesz zaprosić nas do restauracji bo dawno nie byliśmy?
Jus- Oczywiście jeżeli masz taką ochotę to ok
J- To idę się przebrać!
Jus- Ok
Jedzenie w restauracji było wykwintne później pojechaliśmy odwiedzić mamę Jusa. Mama bardzo się ucieszyła. I powiedziała, że chciałaby abyśmy ją częściej odwiedzali. My na to: Jak będziemy mieli czas to i owszem ale ty mamo też możesz nas odwiedzać!
Wieczór szybko minął. My wróciliśmy do domu. Wykąpaliśmy się i trochę się *zrelaksowaliśmy* w naszym towarzystwie i poszliśmy spać. 
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, że się podobało :)

3 komentarze:

  1. Był "wykwintny" ;D
    Tak na serio to był extra!!! I naprawdę się cieszę, że nie zamierzasz w bardzo najbliższym czasie kończyć tego cudownego Twojego opowiadanie i jeszcze trochę się dla nas pomęczysz by pisać te świetne rozdziały ;****
    Kc ;*** <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kc <3 Pozdrawiam <3 Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ♥♥ kocham to :*
    ZAPRASZAM DO MNIE ♥

    OdpowiedzUsuń