Rozdział 3

Następnego dnia też nie poszłam do szkoły bo ciocia postanowiła, że kupi mi nowe ubrania i książki do szkoły. Zapytała się mnie czy chcę z nią zamieszkać:

C- Chciałabyś ze mną zamieszkać?

J- Nie wiem, a nie będę problemem?

C- Nie przecież wiesz!

J- Jak mogę, bym chociaż lepiej się czuła.

C- Oczywiście <3

J- Mam do ciebie pytanie a zarazem prośbę!

C- Jaką?

J- Możesz załatwić aby mój ojciec się do mnie nie zbliżał?

C- Prosisz mnie o to abym była twoim opiekunem prawnym?

J- Tak!

C- Pewnie zawsze chciałam mieć swoje dzieci!

J- To się cieszę!

Po zakupach  wróciłyśmy do domu do cioci. I wtedy usłyszałam telefon był to Justin:

J- Co?

Jus- Jak miło!

J- Wiesz dobrze, że nie chcę mieć z tobą jakichkolwiek  kontaktów, a jeżeli chodzi  o rzeczy to oddam ci je jeszcze dziś!

Jus- Nie, nie chodzi mi o rzeczy po prostu chcę wiedzieć jak się czujesz!

J- Wiesz dobrze!

Jus- Mogę przyjechać?

J- Nie nie chcę cię widzieć!

Jus- To jak mi oddasz rzeczy?

J- To wtedy mnie zobaczysz ostatni raz!

Jus- Nie będę cię naciskał!

J- To dobrze, cześć!

Po rozmowie z Justinem, ciocia do mnie przyszła i zaczęłyśmy gadać:

C- Chanel?

J- Tak?

C- Mogę ci coś zaproponować?

J- To zależy!

C- Może przemyślisz to aby zacząć uczęszczać do grupy ludzi, którzy mają takie same problemy z narkotykami, co? Tylko się nie obrażaj!

J- Nie będę chodziła nigdzie bo nie jestem chora!

C- Ale jesteś uzależniona!

J- Dobrze proszę cię ciociu przestań!

C- No dobrze! Aha i chcę ci powiedzieć, że jak mamy razem mieszkać to musisz mi mówić gdzie idziesz i co robisz dobrze?

J- Ok!

C- Aha i czuj się jak u siebie!

J- Oczywiście!

C- Jutro zawiozę cię do szkoły i cię usprawiedliwię!

J- Jak chcesz! Aha ja muszę wyjść zaraz!

C-A gdzie?

J- Pójdę oddać rzeczy Justinowi!

C- Podwieźć cię?

J- Nie przejdę się!

C- Dobrze lecz wróć przed 22:00 ok?

J- Jak muszę to ok :)

C- kocham cię<3

J- A ciebie też!

Wzięłam spakowałam rzeczy i poszłam do Justina. Po jakimś czasie byłam już u niego. Zapukałam, po chwili drzwi się otworzyły i wtedy Justin mnie wpuścił :

Jus- Wchodź!

J- Proszę tu są twoje rzeczy!

Jus- Spoko :) Chcesz coś do picia?

J- Nie, dzięki. Ja już idę cześć!

Jus- Nie chcesz zostać na trochę?

J- Po co?

Jus- Nie wiem może chcesz pogadać czy coś!

J- Nie potrzebuję fałszywych przyjaciół!

Jus- Skąd wiesz jaki jestem?

J- Przeczuwam!

Jus- Ale się mylisz bo ja chcę tylko cię wesprzeć i chcę ci pomóc!

J- Ale ja nie chcę tej pomocy!

Jus- Musisz być taka?

J- Jaka?  No powiedz!

Jus- Zamknięta?

J- Taka już jestem!

Jus- Wejdź to pogadamy!

J- Bardzo chcesz?

Jus- Co?

J- Abym z tobą gadała?

Jus- Chcę abyś wreszcie powiedziała prawdę bo ja próbuję ci pomóc, chcę abyś nie zmarnowała sobie życia a ty co nic nawet nie dajesz się poznać!

Weszłam do środka  i  zaczęliśmy gadać!

Jus- No więc otworzysz się?

J- Co chcesz wiedzieć?

Jus- Wszystko!

J- Czy mam chłopaka? ...Nie nie mam!

Jus- Akurat nie o to mi chodzi!

J- A o co? Chcesz mnie poznać abym była twoją zabawką?

Jus- Chanel!

J- Co?

Jus- Chcę ci pomóc a nie cię zgwałcić ani nic takiego!

J-... ( przypomniało mi się wtedy jak mój własny ojciec próbował to zrobić)

Jus- Co się stało?

J- Nic!

Jus- Mów przecież widzę!

J- Nie wiesz nic o mnie!

Jus- No właśnie chcę się dowiedzieć coś!

J- Ale myślisz, że tak łatwo się gada?

Jus- A co byłaś zgwałcona?

J- Niestety prawie tak!

Jus- Boże! Przepraszam!
J- Co  jeszcze chcesz wiedzieć?

Jus- A co chcesz powiedzieć? Na pewno nic, nie?

J- Dokładnie!

Nasza rozmowa trwała trochę aż po chwili zadzwoniła ciocia i się pytała gdzie jestem, powiedziałam jej, że u Justina ale zaraz będę w domu!

Jus- Musisz jechać?

J- Tak!

Jus- Odwieźć cię?

J- Nie przejdę się!

Jus- A jak ci się coś stanie?

J- Nic sie nie stanie!

Jus- Odwiozę cię!

J- Jak tak bardzo chcesz!

I odwiózł mnie, potem otworzył mi drzwi jak prawdziwy dżentelmen i nawet zaprowadził mnie pod same drzwi. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu.

---Ciąg dalszy nastąpi---

Krótki ale jest :)