sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 9

---Dzień  wigilii ---
Wstałam rano, ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie ciocia pojechała na zakupy , a w domu byłam ja i Tom. Tak jak przeczówałam to w naszym domu odkąd Tom się wprowadził to wyglądał jak jakaś pralnia. Było strasznie. Tom tylko brudził i chodził do pracy, jadł i sobie odpoczywał. Czułam, że muszę coś zrobić.  Gdy już ciocia już wróciła to postanowiłyśmy ubrać choinkę. Wyszło nam to bardzo dobrze. Zeszło nam to trochę. Gdy wybiła 14 to naszykowałam z ciocią potrawy na wigilię i zasiedliśmy do stołu to wtedy usłyszałam pukanie do drzwi otworzyłam i zobaczyłam Justina, byłam zaskoczona bo ja miałam za jakieś pół godziny do niego jechać. 
Jus-Cześć!
J- Hej, co tam?
Jus- Dobrze przyjechałem do was i za razem po ciebie.
J- Dobrze to wejdź! Zapraszam :)
Jus- Dziękuję :D
 Justin przywitał się z ciocią i Tomem potem złożył życzenia i poczęstował się jedną z potraw.Ja przygotowałam się i potem już mieliśmy wychodzić gdy nagle Tom wyskoczył z tekstem:
 T-Uważajcie na siebie i Justin nie myśl sobie....
Jus- Przepraszam ale nie rozumiem.
T-No ty wiesz dobrze o czym mówię.
J- Dobrze Justin chodź bo tego nikt chyba nie ogarnie.
 C- Papa
J- Pa :)
Pojechaliśmy do niego do domu, gdzie czekali na nas rodzice i dziadkowie Justina włącznie z jego rodzeństwem. 
Przywitałam się, Justin mnie przedstawił i zaprosił nas wszystkich do wigilijnego stołu. Lecz najpierw podzieliliśmy się opłatkiem. Było bardzo miło, rodzeństwo Justina mnie bardzo polubiło. Byłam szczęśliwa, że mogę z nimi spędzić ten wieczór. Gadaliśmy sobie jakiś  czas potem Justin usiadł przy fortepianie i zaczął grać kolędy. Zaprosił mnie do wspólnego grania lecz ja nie potrafiłam grać. Lecz dla Justina to nie była przeszkoda bo powiedział, że zawsze mogę się nauczyć. Mama Justina nagrała naszą naukę. Trwało to trochę lecz jest to uwiecznione. Gadaliśmy i się dobrze bawiliśmy. Justin odwiózł mnie do domu o północy. Zachowywał się jak dżentelmen, otworzył mi drzwi oraz za mną je zamknął. Odprowadził mnie oczywiście pod same drzwi, a mi przyszło do głowy, że mogę podziękować za te wieczór całusem w policzek. Więc na podziękowanie i na pożegnanie dałam całusa Justinowi. Gdy wchodziłam do domu to odwróciłam się i wtedy zobaczyłam, że Justin jeszcze wpatruje się we mnie i wtedy zamknęłam jeszcze drzwi i poszłam szybko do Justina i popatrzyłam się jemu głęboko w oczy i go przytuliłam i powiedziałam:
J- Miłej nocy!
I odeszłam do domu. Byłam w wielkim szoku po tym co zrobiłam ale stwierdziłam, że mi się to bardzo podobało. Ciocia nie spała i sie na mnie popatrzyła i powiedziała, że mogę już iść spać. A ja:
J- Widziałaś ciociu?
 C- To zależy co?
J- No to co przed chwilą się działo!
C- Jak przytuliłaś Justina tak?
J- tak!
C- To Tak!, Idź już odpocząć.
J- Dobrze to Dobranoc.
Gdy byłam w pokoju to słyszałam jak ciocia gada z Tomem o mnie i o Justinie. Wtedy zadzwoniłam do Jusa:
J- hej!
Jus- Cześć!
J- Ciocia wszystko widziała!
Jus- To źle?
J- Nie wiem ale teraz Tom z nią gada o nas!
Jus- denerwuje?
J- Tak!
Jus- Daj spokój bo jak ktoś to widział i zrobił nam zdjęcie to będziesz w gazecie.
J- Weź!
Rozmowa się toczyła tak dalej. Później się położyłam i zasnęłam. 
---Parę dni później---
Na szczęście nikt nam nie zrobił zdjęcia i nie musiałam oglądać siebie w gazecie. Justin był w Nowym Yorku, miał tam być do sylwester bo także miał występować na Time Square*. Niestety nie chciał ze mną gadać bo z tego co dałam rade zrozumieć miał zły dzień ale zobaczyłam, że jest na Skypie to postanowiłam zadzwonić. Odebrał:
Jus- Chanel, nie czuję się najlepiej i nie chcę kłótni więc może nie gadajmy, co?
J- Nie Justin musimy dać radę a poza tym martwię się o ciebie więc możesz mi powiedziec co się dzieje?
Jus- Co chcesz wiedzieć?
J- Wszystko!
Jus- To, że nie daje rady i już tak nie chcę żyć? Tak to chciałaś usłyszeć?
J- Justin!
Jus- Co?
J- Jeżeli coś się dzieje to wiedz, że możesz na mnie polegać.
Jus-No więc proszę ciebie: przyjedź do mnie proszę!
J- Teraz?
Jus- Proszę zapłacę za bilet!
J- Dobrze zobaczę co da się zrobić i będę!
Jus- Dobrze ( jego głos brzmiał jak by miał zaraz się rozpłakać)
Było to wszystko straszne ja się bałam i nie wiedziałam o co chodzi, a Justin prosił mnie abym przyleciała do niego. Wtedy moja historia zaczęła układać się, zrozumiałam, że Justin uważa mnie za kogoś więcej i wiedziałam, że jestem jemu potrzebna. Powiedziałam cioci po rozmowie z Jusem, ze muszę lecieć jak najszybciej do Nowego Yorku bo Justin mnie błagał. Ciocia powiedziała, że ja muszę decydować. Po godzinie byłam już w hotelu u Justina. Był on smutny i zamyślony. Jego oczy przypominały wodospad. Łzy się lały po jego policzka jak woda z kranu. Szybko rzuciłam gdzieś w kąd moje rzeczy i usiadłam koło Justina i:
J- Co się dzieje?
Jus- (nic nie powiedział tylko się na mnie popatrzył)
J- Jestem tutaj jak najszybciej, nikomu nic nie mówiłam więc możesz mi zaufać i wszystko powiedzieć. Uwierz to pomaga.
Jus- Ja nie daje już rady.
J- To znaczy?
Jus- Te wszystkie komentarze na mój temat i te wszystkie plotki ci fotoreporterzy to jest męczące, ja po prostu już nie daje rady, mam dosyć tych wszystkich hejtów w moją stronę.
J- Justin będzie dobrze! (usiadłam mu na kolana i trzymałam go za ręce)
Jus- Ale ja nie wiem czy mam jakiekolwiek szanse aby to wszystko odkręcić aby moi fani znó byli ze mnie dumni. 
J-Oni są z ciebie dumni i też muszą zrozumieć, że masz też życie  prywatne i, że nie zawsze jest wszystko jak w bajce.
Jus- Nie rozumiesz!
J- Ja cie dobrze rozumiem! Jeżeli masz prawdziwych fanów to ci wybaczą.
Jus- A jeżeli nie mam takich?
J- Masz!
Jus- Ja potrzebuję przerwy!
J- To jest twoja decyzja ale nie podejmuj jej pochopnie.
Jus- Chciałbym abyś ty mi pomogła.
J-  W czym?
Jus- W tym, żebyś mi pomogła przetrwać!
J- Możesz zawsze na mnie liczyć!
Jus- Teraz sobie na pewno myślisz co za ze mnie mięczak lub coś.
J- Nie, nie! Ja tak o tobie nie myślę, uważam, że dobrze, że mogę ci pomóc i, że mogę cię wspierać!
Jus- To się chociaż z tego ciesze :)
J- Mam nadzieję, że ci trochę poprawiłam humorek.
Jus- Tak trochę.... nie no żartuje poprawiłaś, przy tobie czuję się lepiej :)
J- To fajnie :)
Jus- Mam nadzieję, że będę mógł się tobie odwdzięczyć.
J- Oczywiście, że możesz!
Jus- A potrzebujesz mojej pomocy?
J- Cicho!
Zbliżyłam swoje usta do ust Justina i go pocałowałam. Przytulaliśmy się i całowaliśmy potem Justin na chwilę poszedł do pokoju i wrócił. Trzymał coś za sobą. Kazał zamknąć mi oczy i wtedy tak uczyniłam i Justin coś odpakował i kazał mi otworzyć. Otworzyłam i zobaczyłam pudełeczko, był w nim.....
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, że jesteście ciekawi co się stanie i, że będziecie czekać na następny.
5 komentarzy = nowy rozdział :)

5 komentarzy: