niedziela, 27 października 2013

Rozdział 71

Chciałem skontaktować się z Jesicą ale nie odbierała.
---Tydzień później---
Przez cały czas nie wychodziłem z domu  bo czułem, że już nie mam dla kogo żyć. Chciałem zapomnieć już o Jesice albo miałem ochotę ze sobą skończyć. Lecz postanowiłem spróbować do niej jeszcze raz zadzwonić ale nic, nie odbierała. Postanowiłem pojechać do studia aby trochę wyluzować i może zapomnieć o niej. Gdy dojechałem to od razu:
M- Gdzie ty stary byłeś?
Jus- A tam...
M- Dobrze, że masz wolne bo byśmy musieli odwołać wszystkie koncerty.
Jus- Ale czy to jest najważniejsze?
M- Nie ale mogłeś dać znaki życia!
Jus- Dzięki, że się zapytaliście co się dzieje i jak się czuję.
M- Nie dałeś nam dojść do tego, no a co się dzieje.
Jus- Jestem zwykłym śmieciem!
M- Nie mów tak bo to nie prawda!
Jus- Uwierzcie mi, że to prawda!
 M- A co z Jesicą?
 Jus- Też mogę zadać ci to pytanie.
M- Od tamtego czasu się nie odzywała?
Jus- Nie widziałem się z nią następnego dnia ale się wyprowadziła.
M- Co tam się działo, dlaczego?
Jus- Bo jestem idiotą!
M- Co się dzieje?
Jus- Zamówiłem z Lilem narkotyki!
M- Co?? Ty jesteś nienormalny już chyba gadaliśmy co?
Jus- Wiem i ona otworzyła paczkę i wytworzyła się wielka kłótnia.
M- To ja się nie dziwie nie?!
Jus-I nie ma z nią kontaktu!
M- Poczekaj ja spróbuje zadzwonić do niej!
Jus- Nie ja wiem, że ją skrzywdziłem i wiem, że lepiej będzie gdy o sobie zapomnimy!
M- Jak uważasz!
Jus- Mamy coś do nadrobienia?
M- Tak ale idź do domu, wykąp się i odpocznij!
Jus- Zamierzam się wyprowadzić do drugiego domu gdyby co!
M- Jak chcesz a co z tym?
Jus- Może nie długo wystawię go na sprzedaż!
M- No dobra!
Jus- Gdyby ktoś coś chciałyby ode mnie lub by się pytał gdzie jestem to nic nikomu nie mówcie! ok?
M- Dobra!
Jus- Już będę odbierał telefony więc możecie dzwonić!
M- Ok to jedź już!
Pojechałem, spakowałem się i wyprowadziłem.  Gdy byłem w drugim domu to postanowiłem, że dziś pójdę do jakiegoś klubu z Lilem Za.
Umówiliśmy się i wieczorem gdy już byliśmy w klubie to zostałem poczęstowany ziołem a że wiedziałem, że mój związek został zepsuty to się zgodziłem i zapaliłem. Tak przez cało noc: piłem, paliłem itd. Rano ochroniarze zaprowadzili mnie do domu. Spałem 5 godzin do 12:00.
***Oczami Jesicy***
Wróciłam do LA postanowiłam pojechać do domu Justina po rzeczy lecz tylko była zostawiona karteczka na której było napisane: "Wszystko zepsułem i wiem, że mi nie wybaczysz ale pamiętaj, że byłaś tą jedyną!"
Te słowa mnie zabolały. Lecz zaczęłam robić coś innego i na chwile zapomniałam. Umówiłam się na 14:00 z Carly w mieście. Gdy już się spotkałyśmy to postanowiłyśmy pochodzić po sklepach, szłyśmy koło ulicy i Carly zobaczyła Justina jadącego swoim samochodem i powiedziała, że chyba nas widział. Ja od razu panika ale w głębi serca się się cieszyłam, że mogę go zobaczyć. Po chwili byłam z Carly w jakimś sklepie z odzieżą i zobaczyłyśmy jak Justin w tym momencie wszedł do sklepu. Łzy zalały mi oczy lecz byłam twarda, nie popłakałam się przy nim. Podszedł i :
Jus- Cześć!
C- hej!
Ja nic nie powiedziałam.
Jus- Jesica! możemy pogadać?
J- Nie!
Powiedziałam stanowczo.
Jus- Ale nie tutaj!
J- Nie!
Jus- Proszę!
Justin uronił pare łez ale ja nie zmieniłam zdania.
Jus- Dobrze jak chcesz!
Poszedł ja wtedy zaczęłam płakać, Carly mnie przytuliła i powiedziała abym wytarła łzy. Ja się ogarnęłam ale nie mogła przestać myśleć o Justinie. Po zakupach wróciłam do domu Justina po postanowiłam wziąć rzeczy. Gdy byłam na miejscu to zaczęłam się pakować i po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć zobaczyłam Justina, popatrzyłam chwile na niego i zamknęłam je. On znów zapukał i prosił mnie abym z nim pogadała ale ja nie chciałam. Powiedziałam, że mam go dosyć. I on dodał, że jak chce to mogę tu mieszkać ale ja na to, że nie będę i powiedziałam, że jak chce to niech zostanie ale ja jadę. Poszłam po rzeczy Justin szedł za mną i mnie cały czas prosił ale ja nic. Postanowiłam, że wejdę do gabinetu tam gdzie były te narkotyki. A że były to wzięłam pare i w niego rzuciłam mówiąc, że jest  śmieciem tak jak one (narkotyki)
Poszłam do samochodu wsiadłam i pojechałam Justin został ja pojechałam do domu rodzinnego tego gdzie kiedyś mieszkałam z rodzicami. Ale jeszcze za nim wsiadłam do samochodu powiedziałam: Samochód ktoś ci przywiezie! On na to: Ja nie chcę tych narkotyków, pieniędzy ani tego samochodu, ja chcę ciebie!
Odwróciłam się i wtedy dopiero wsiadłam. Gdy byłam w domu to się położyłam. Przez następny tydzień nie wychodziłam z domu. Ale gdy już wyszłam na powietrze to postanowiłam udać się na miasto, niestety natknęłam się na #Beliebers, które mnie rozpoznały i się pytały czy pozdrowię Justina powiedziałam, że jak go będę widziała to tak. One przez pewien czas mnie śledziły a ja wtedy myślałam o Justinie. Błąkałam się po mieście do wieczora rozmyślając. Po tych namyśleniach postanowiłam pójść do studia bo myślałam, że może będzie Justin. Chciałam już zakończyć tą kłótnie bo bardzo mi go brakowało. Gdy byłam na miejscu to był sam Scooter:
M- Oooo Cześć!
J- Cześć! ( byłam smutna miałam płakać )
M- Co tak długo się nie odzywałaś?
J- Czuję, że już wiecie wszystko od Justina?
M- No..
J- No właśnie.. myślałam, że to koniec ale bardzo mi go brakuje, a nie wiem gdzie jest myślałam, że tu ale jak widzę nie ma go.
M- Nie i niestety nie mogę ci powiedzieć gdzie jest, kazał nikomu nic nie mówić więc przepraszam!
J- ( byłam już tak smutna, że zaczęłam płakać)
M- Nie płacz, mogę ci powiedzieć, że Justin zaczyna się staczać i chcieli byśmy aby ktoś coś z tym zrobił!
J- Wiem, brakuje mi go ( płakałam cały czas)!
M- Może zawieść cię do domu Justina, zobaczysz może tam jest. co?
J- Jak byś mógł!
M- Ja nie mogę ci tylko mówić gdzie mówił, że będzie ale mogę ci pomóc go znaleźć, tak myślę!
J- Jak możesz to mnie podwieź później dam radę już.
Scooter mnie zawiózł, Juju nie było, a byłam wykończona, płakałam. Zostałam na noc w tym domu już nie wracałam do siebie. Zasnęłam na sofie w salonie.
***Oczami Justina***
Następnego dnia gdy się obudziłem to zadzwonił do mnie mój menager z wiadomością:
M- Justin!
Jus- Cześć co się dzieje?
M- Mam dla ciebie wiadomość!
Jus- Jaką?
M- Jesica wczoraj była u mnie!
Jus- Tak ( ucieszyłem się) i coś mówiła?
M- Płakała i powiedziała, że brakuje jej ciebie!
Jus-Powiedziałeś jej gdzie mnie ma szukać?
M- Nie ale zawiozłem ją do domu twojego.
Jus- Dobra dzięki!
Wstałem ubrałem się  pojechałem do kwiaciarni bo chciałem jechać ją przeprosić. Kupiłem wielki bukiet róż bo były to jej ulubione kwiaty i pojechałem do niej.
***Oczami Jesicy***
Wstałam rano i dalej płakałam bo cały czas moje myśli krążyły wokół Justina. Sama siebie pytałam: Dlaczego się nie zgodziłam na spotkanie, dlaczego? 
Nie byłam nawet głodna bo byłam wielce zamyślona. Byłam ubrana w dres szary i przykryłam się kocem gdy po chwili ktoś pukał do drzwi. Poszłam otworzyć był to..
---Ciąg dalszy nastąpi---
Przepraszam za błędy. Pouczę się i może jeszcze dziś wstawię następny rozdział. 
Miłego czytania!!! 
:) 

1 komentarz: