piątek, 25 października 2013

Rozdział 67

Po tym jakże smutnym wydarzeniu odbyło się małe spotkanie i wtedy poznałam moją całą rodzinę z Polski. Wszyscy byli bardzo mili, ale w tym momencie najważniejsze dla mnie było aby jak najszybciej zakończyć ten rozdział i żyć normalnie.
Po spotkaniu wróciliśmy do domu dziadków. Ja Justin i Natalia zaczęliśmy rozmawiać:
N- Już po wszystkim nareszcie, nie?
J- Tak nareszcie, czekałam od początku pogrzebu aby jak najszybciej się to zakończyło i, żebyśmy zaczęli żyć (od nowa).
Jus- Chyba każdy na to czekał!
N- No...
Jus- Jesica, a co z domem?
J- Chciałabym jego nie sprzedawać bo nie chcę dostać za niego pieniędzy!
Jus- Aha...
J- A może ty Natalia chciałabyś się wprowadzić, co?
N- A nwm...
J- Byś miała swój dom, swój!
N- Mogę!
J- Może chodźmy zobaczymy jak on wygląda, co?
Jus- No to chodźmy!
J- Idziesz Natalia?
N- Tak, ale poczekajcie!
J, Jus- Ok
Po chwili byliśmy już w domu, było czysto ładnie i wszystko było ułożone jak przed jakimiś świętami. Gdy dużej tam byliśmy to coraz bardziej zbierało mi się na płacz i tedy przytuliłam mocno Juju.
Jus- Co tam?
J- Chyba zaraz zacznę płakać!
Jus- Nie płacz!
N- Już zapomnij o tym co się wydarzyło, żyj teraźniejszością!
J- Nie wiem czy tak umiem!
N- Umiesz!
Jus- Nie płacz kochanie to nic nie da!
Wszyscy mnie wspierali ale ten zapach w domu te wszystkie rzeczy przypominały mi rodziców. Lecz postanowiłam, że wezmę wszystkie ich rzeczy zapakuję i oddam do różnych społeczności (chodzi mi o odzież)
 Dokumenty rodziców wezmę bo są bardzo ważne. Lecz na początku chciałam zobaczyć jakie mają te papiery. Patrzyłam/przeglądałam... i znalazłam papiery do firmy rodziców, postanowiłam przeczytać i okazało się, że to już nie jest ich firma bo akcje zostały wszystkie od sprzedane różnym osobą. Więc pomyślałam.. jedna sprawa pominięta, dalej czytałam i znalazłam papiery w, których dowiedziałam się, że rodzice wzięli dwa kredyty, które są nie spłacone. Powiedziałam o tym Justinowi, powiedział, że my będziemy spłacać wtedy. I dodał aby się nie martwiła bo nie ma czym. Jeszcze przeglądałam te papiery i trwało to chwilę, wzięłam je wszystkie łącznie z ubraniami rodziców i przeniosłam je do domu babci.
---Następnego dnia---
 Za cztery godziny mieliśmy być już na lotnisku bo Justin załatwił, że będziemy wracać prywatnym samolotem do domu do LA, a po wyspaniu się znów będziemy lecieć do Londynu.
Zjedliśmy śniadanie, ustaliliśmy ostatnie ważne rzeczy z dziadkami i Natalią, ubraliśmy się ja w to:
A Justin ubrany był tak:
Po naszykowaniu się i pożegnaniu ruszyliśmy w stronę lotniska.
Po paru godzinach byliśmy w USA, LA była tam noc więc, że byliśmy zmęczeni poszliśmy spać. Długo nie spaliśmy bo mieliśmy następny samolot, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy znów w stronę lotniska lecz tym razem lotniska w LA. Wsiedliśmy i przypomniało mi się, że nie zadzwoniłam do Carly powiedzieć jej co i jak ale postanowiłam, że teraz to zrobię. Tak właśnie było:
J- Hej!
C- Cześć!
J- Przepraszam, że wczoraj nie dzwoniłam ale zapomniałam ale..
C- Spoko, ale pojedziesz ze mną?
J- Tak będę w LA i z tobą pojadę na zakupy!
C- To dobrze!
J- No 
C-  A co teraz robisz?
J- Właśnie jestem w samolocie!
C- A gdzie lecisz?
J- Do Londynu!
C- Aha.. dobra to ja tam już nie przeszkadzam. Leć sobie do Londynu papa:)
J- PAPA:)
---Ciąg dalszy nastąpi---
Przepraszam, że tak nieregularnie dodaje te rozdziały ale wiecie dobrze sami jak ciężko pogodzić cokolwiek ze szkołą!
Ale możecie się spodziewać następnego rozdziału jutro wieczorem lub po południu!
W niedzielę też dodam rozdział czekajcie i życzę wam miłego czytania!
Możecie też liczyć na dwa rozdziały jutro ale nie wiem o której godzinie powstawiam!
Kocham was <3

2 komentarze: