czwartek, 17 października 2013

Rozdział 60

Następnego dnia obudziłam się czułam się.... super, normalnie tak jak przed chorobą. Wstałam poszłam do toalety, a później zeszłam na dół schodziłam po schodach kiedy usłyszałam głos Justina
 Jus-A ty co tu robisz?
J-Idę do ciebie
Jus- Coś się stało?
J-Nie a musi się coś dziać, żebym mogła przyjść do ciebie?
Jus- No nie ale powinnaś leżeć!
J- Ale ja się już dobrze czuję!
Jus- Ale lekarz mówił abyś leżała.
Wtedy ja do niego podeszłam i przytuliłam się mówiąc "Kocham cię!", on na to "Ja ciebie też!" J- Pozwól mi dziś już normalnie funkcjonować!
Jus- Nie!
J- Dlaczego?
Jus- Wolę abyś jeszcze odpoczywała!
J- A ja wolę już normalnie wszystko robić! 
Walnęłam focha i zeszłam na dół do salonu, usiadłam na sofie i nawet nie patrzyłam się na Justina, który siedział obok mnie.
Po kilku minutach  on nie wytrzymał i powiedział:
Jus- Dlaczego się nie odzywasz?
J- (spojrzałam na niego i): a co mam mówić?
Jus- Obraziłaś się?
J- Nie! (powiedziałam sarkazmem)
Jus- Czyli tak!
J- ...
Jus- przepraszam!
J-mogę zostać?
Jus- już tu siedzisz od 30 min 
J- czyli?
Jus- no już zostań!
J- dziękuje!
Justin poszedł zrobić śniadanie, a ja poszłam się ubrać:
 uczesałam się natomiast tak:
 (Nie patrzcie na osobę ani na kolor włosów)
Zeszłam na dół i śniadanko razem z Justinem już czekało.Zjedliśmy po czym ogarneliśmy wszystko i postanowiliśmy pójść do ogrodu. Gdy usiedliśmy na na leżaku to Justin zaczął mnie całować było bardzo miło. Był czuły i namiętny :)
Po tych wszystkich czułościach zapytałam się Justina czy chciałby może odwiedzić Carly.
J- Może masz ochotę ze mną odwiedzić Carly?
Jus- Może jeszcze po odpoczywasz?
J-A może nie?
Jus- Ale to będzie dla ciebie za duży wysiłek a jak jeszcze natkniemy się na paparazzi to już wg.
J- Justin! Ja już się dobrze czuje!
Jus- No dobrze! Ale...
J- Cicho!
Jus- Czyli mamy jechać?
J- Tak ja idę się lekko umalować i będziemy mogli już jechać!
Jus- Dobrze ale lekko!
Umalowałam się tak:
Dosyć lekko ale wiedziałam, że Justin by wolał jak bym wogóle się nie malowała.
Zeszłam na dół, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Najpierw postanowiliśmy, że odwiedzimy jego mamę potem odwiedziliśmy Carly,  zbliżał się wieczór ale postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jego tatę.
(Oznaczenia T- tata Justina, Ja-Jaxon, Jz-Jazmyn)
T-Cześć!
J-Dzień dobry!
Jus- Cześć!
T- Wchodźcie usiądźcie!
Jus- A gdzie dzieci?
T-Na górze!
Jus- To my do nich pójdziemy i zaraz przyjdziemy!
T- Dobra
Poszłam razem z Justinem do pokoju jego rodzeństwa, gdy weszliśmy to dzieci były tak zadowolone, że Jazmyn wraz z Jaxonem wskoczyli mu na szyję.
Jus- Jeszcze jest Jesica do przywitania!
Ja,Jz- Wiemy!
I przytulili mnie 
Jz-Dlaczego tak dawno do nas nie przyjeżdżałaś?
J- A byłam za granicą!
Jz- A gdzie?
J- A w Polsce!
Jz- A gdzie to?
J- Masz globus?
Jz- Mam!
J- Daj to ci pokaże!
Jazmyn poszła po globus, a wtedy Jaxon:
Ja- Mogę jechać do was?
J- Na noc?
Ja- No :)
J- Jak dla mnie to tak ale zapytaj się rodziców i Justina czy chce abyś do nas jechał!
Ja- Justin! Mogę do was jechać?
Jus- Możesz ale nie wiem co na to tata!
Ja- Zaraz mu powiem 
I w tej chwili Jazmyn przyniosła globus, pokazałam jej gdzie leży polska po czym wspólnie szukaliśmy różnych nazw.
Justin poszedł na dół z Jaxonem, a ja z Jazmyn sobie gadałyśmy i się dobrze bawiłyśmy.
Niestety rodzice nie pozwolili aby dzieciaki do nas jechały ale umówiliśmy się, że kiedyś nas odwiedzą. Było już późno więc wróciliśmy do domu

---Ciąg dalszy nastąpi---

Uwaga!!!
Już jesteśmy blisko 2000 wyświetleń z tej okazji jutro możecie się spodziewać dwóch rozdziałów ale też nic za darmo musi być jeszcze 5 komentarzy pod tym rozdziałem :)
Kocham was!
Przepraszam za błędy i zapraszam do komentowania i udostępniania mojego bloga :*
Dzięki za poprzednie komentarze! 

7 komentarzy: