piątek, 18 października 2013

Rozdział 62

Obudziło mnie rano słońce przebijające się przez duże okno w sypialni.
Justin leżał koło mnie, już nie spał.
Jus- Już wstałaś słonko?
J- Tak obudziło mnie to drugie słonko.
Jus- Aha 
J- Kocham cię!
Jus- Ja ciebie też kocham!
J- Ciekawe!
Jus- No a wątpiłaś?
J- Nie ja nie wątpię w naszą miłość!
Jus- To dobrze!
J-Co dziś robimy?
Jus- Nie wiem jeszcze ale...
J- Ale co?
Jus- Może pojedziemy do kina?
J- To ma być zaproszenie?
Jus- Tak to jest zaproszenie!
J- To ja się zgadzam, możemy pojechać!
Jus- To dobrze!
J- OMG zapomniałam!
Jus- O czym?
J- Bo wczoraj jeszcze mama do mnie dzwonił, że nas odwiedzi!
Jus- No to co?
J- A kino?
Jus- To najwyżej pojedziemy później!
J- Oni mnie denerwują!
Jus- Dlaczego?
J- Bo czuje do nich nienawiść!
Jus- Ale musisz przecież trzymać z nimi kontakt!
J- Nie!
Jus- Jak nie?
J- No nie po prostu nie chcę nie mam takiej potrzeby!
Jus- Ale będzie im przykro!
J- ...
Jus- Przeżyjemy jakoś! Powiemy jak przyjadą, że za dwie godziny jesteśmy umówieni gdzie indziej i w razie czego zaczniemy się szykować jak będą długo siedzieć!
J- Tak zrobimy!
Po tej jakże długiej porannej rozmowie poszłam wziąć prysznic i się ubrać.
Ubrałam się tak:
A Justin ubrał się tak:
On tego ranka zrobił śniadanie, więc ja jak już się naszykowałam to miałam przed sobą od razu gotowe śniadanko. Zjedliśmy razem z Jusem i posprzątaliśmy trochę. Kazał mi zadzwonić do rodziców, żebym się dowiedziała kiedy przyjadą bo chcieliśmy sobie ułożyć plan dnia. Okazało się, że już są nie daleko więc próbowaliśmy się psychicznie nastawić na ich wizytę. Gdy już dotarli to powiedzieliśmy im, że za dwie godziny jesteśmy umówieni. Można powiedzieć, że przez ten czas, który byli rodzice to ja i Justin się nudziliśmy bo przez cały czas byliśmy o coś wypytywani. Gdy już pojechali to ułożyliśmy plan dnia. Postanowiliśmy, że pojedziemy na zakupy. Tak też zrobiliśmy.
Justin kupił mi kilka rzeczy ale nie tylko mi bo też sobie kupił nowe buty i ubrania. Gdy przechodziliśmy koło kwiaciarni to Justin ją odwiedził i kupił mi bukiecik kwiatów. Było to miłe z jego strony.
Justin zaprosił mnie na obiad do restauracji, a gdy już zjedliśmy to pojechaliśmy do studia. Justin pogadał razem ze mną z ekipą i ustaliliśmy, że za 4 dni czyli od poniedziałku ( w opowiadaniu za 4 nie w realu)
Zacznie trase koncertową.
Gdy już wszystko ustaliliśmy to pojechaliśmy do kina na romantyczny film. Trwał on około 2 godzin więc gdy wyszliśmy po filmie z kina był już późny wieczór, wróciliśmy do domu i jak co wieczór poszliśmy spać po wykąpaniu się.

---Ciąg dalszy nastąpi---
Krótki ale się śpieszę bo idę do kina i muszę się naszykować papa :)
"Maraton Maczety" czeka!!!
Jutro dodam następny!
Kocham was:*

5 komentarzy:

  1. FAJNYYY :) Dzis przeczytałam wszystkie roździały zajeło mi to 6 godzin :) ale było warto

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się ze mam nowych czytelnikow lecz nie zapominam o starszych kocham was i ja zbieram sie do kina dobranoc jutro nastepny rozdzial dodam! :-)

    OdpowiedzUsuń