środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 20 cz 2 Czy to prawdziwa miłość?

Uwaga!!!
Dziękuję bardzo za to, że chce wam się czytać mojego bloga, za to, że podnosicie mi wyświetlenia na blogu(jest już powyżej 6000 wyświetleń). Jestem wam bardzo wdzięczna i jeszcze raz wam bardzo, bardzo dziękuję :) Kocham was!!! <3

Wsiadłem do auta i pojechałem, gdy byłem na miejscu to nikogo jeszcze nie było ale po chwili zobaczyłem, że jedzie jakiś samochód był to ten sam czarny, który jeździł za Camillą. Gdy kierowca wysiadł okazało się, że jest to człowiek, który siedział przez 25 lat w więzieniu za zabicie człowieka i jeszcze 3 lata za pobicie ale wiedziałem, że może się coś stać mojej dziewczynie więc musiałem być silny i nas bronić. Gdy ten człowiek do mnie podszedł to:
X- Wiem, że ją kochasz!
Jus- Kogo?
X- Nijaką Camille!
Jus- Kocham ją!
X- Więc narobisz sobie tyle skandali przez jeden tydzień, że wszyscy cię znienawidzą jeżeli nie to ludzie w tej chwili wejdą do twojego domu i Camille zabiorą i jej już nigdy nie ujrzysz!
Jus- Nie tylko nie moją dziewczynę!
X- Więc cię wszyscy niech znienawidzą!
 Nic już nie mówiłem tylko wsiadłem do auta i pojechałem prosto do domu. Czekała na mnie moja księżniczka i powiedziałem jej aby zadzwoniła do rodziców i powiedziała, żeby przyjechali tu ale nic nie rozmawiali do siebie po drodze aż nas nie zobaczą. Tak też było po jakimś czasie przybyli ja i Camilla też nie rozmawialiśmy tylko skierowałem palcem na kartkę i długopis. Ja napisałem, że możemy być pod podsłuchem i mają nie wydawać dźwięków tylko jechać na policję i zgłosić, że grozi nam niebezpieczeństwo. 
(Aby się lepiej czytało to włączcie sobie to):
Tak też się stało wtedy ja z Camilli telefonu zadzwoniłem do jej rodziców i powiedziałem:
Jus- Camilla nie wróci przez kilka dni do domu.
Oni odpowiedzieli, żebym ją obronił gdyby była potrzeba. 
Kazałem ubrać się Camilli wziąć rzeczy i powiedziałem, że jedziemy do hotelu. Tak też się stało gdy byliśmy pod hotelem to zostawiłem ją i kazałem zarejestrować nas i pójść do pokoju i dodałem aby nie odbierała telefonu ani nie otwierała drzwi chyba, że będę to ja, a umówiliśmy się, ze jeżeli będę to ja to włożę pod drzwi kartkę z naszymi inicjałami. Ja pojechałem do budynku gdzie były budki telefoniczne bo chciałem zadzwonić do Scootera. Ten nie odbierał, więc próbowałem jeszcze raz ale nadal nic. Wtedy na moją komórkę zadzwonił ten człowiek oczywiście odebrałem i zacząłem rozmawiać:
Jus- Co chcesz?
X- I jak myślisz, że nie wiem gdzie jesteś?
Jus- Nie wiem czy wiesz czy nie ale ty masz coś do mnie nie do mojej dziewczyny tak?
X- No tak!
Jus- No więc zostaw ją w spokoju człowieku!
X- Tak łatwo nie może być!
Jus- Ale ona ci jest nie potrzebna!
X- Właśnie, ze jest potrzebna!
Jus- Nie waż się jej tknąć!
X- Bo co?? Kruszynka mi przyłoży?
 Wsiadłem do auta i pojechałem do Camilli. Gdy byłem w pokoju wziąłem ją i kazałem biec do auta. Gdy siedzieliśmy w samochodzie to:
Jus- Dopóki mnie kochasz 
Będę twoją platynom
Będę twoim srebrem
Będę twoim złotem
C-Co robimy?
Jus- Teraz chyba już nic bo towarzystwo mamy!
Zobaczyłem w lusterku, że jedzie ten człowiek.
 Wysiadłem ten człowiek też wysiadł potem jeszcze Camilla i zacząłem wymieniać się zdaniami z "wrogiem", próbowałem bronić mnie i moją dziewczynę ale niestety zaszło to za daleko, ponieważ ja dostałem od tego człowieka.
***Oczami Camilli***
Widziałam jak Justin próbuje mnie i siebie bronić krzyczałam aby przestał ale on nie chciał pokazać, że jest na tyle silny, że będzie mnie bronił. Bałam się o niego, ponieważ zaczął go bić ten człowiek, a ja nie miałam co zrobić. Po jakimś czasie Justin leżał na ziemi, a ten człowiek odjechał ale na tym się nie skończyło. Podbiegłam Jusa wtedy przyjechali kumple naszego wroga i Justin dostał z kulki od nich, a mnie zabrali do samochodu. Krzyczałam aby mu ktoś pomógł ale nic kazali mi się zamknąć, a ja tonęłam w łzach. Było mi tak strasznie źle, że czułam, że jeszcze chwila, a nie wytrzymam. Nie wiedziałam co się ze mną stanie ani nie wiedziałam co jest i będzie z Justinem. Mogę przyznać, że bardziej się bałam o niego nie o siebie. Ci ludzie mnie wieźli nie wiadomo gdzie. Lecz po jakimś czasie byłam pod jakąś rezydencją. Łzy mi nadal pokrywały policzki i moje oczy widziałam jak by byłą mgła, ponieważ nie mogłam się uspokoić. To było straszne. Na miejscu spotkałam tego człowieka, który pobił mojego chłopaka i gdy zobaczyłam tego typa to zaczęłam wrzeszczeć i wtedy on do mnie podszedł ja się bałam lecz tego nie pokazywałam.
X- Uspokój się bo to ci nic nie da!
C- Masz zostawić Justina w spokoju!
X- Ci.... zapomnij o nim!
C- Co!?
X- To już jest koniec! Chodź pokażę ci gdzie zamieszkasz!
Nic nie mogłam powiedzieć, człowiek ten zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i powiedział, że tutaj muszę przebywać. Bardzo tęskniłam za Justinem i moją rodziną. Usiadłam na łóżku i myślałam co mogę zrobić aby uratować Justina. Wtedy zobaczyłam telefon i postanowiłam zadzwonić ale gdy wykręcałam numer to przyszedł ten człowiek i powiedział, że mam zostawić ten telefon bo i tak się nigdzie nie dodzwonię. 
X- Chodź zjesz coś!
C- Nie dziękuje, możesz już iść!
Nie byłam nawet głodna bo myślałam o moich bliskich i o tym co z Justinem. Bałam się, że coś mu się może stało po postrzale z kulki. Myślałam dość długo aż doszło do godziny 3 w nocy. Nie mogłam zasnąć bo się bałam, gdy tylko myślałam o tym to łzy mnie podtapiały, to było straszne. Gdy czujesz, że jest nie dobrze to jest ci smutno, a ja czułam się jakby to były moje i moich bliskich ostatnie sekundy życia. Do głowy przychodziły mi najróżniejsze rzeczy od tych, że będzie dobrze do tych, że wylądujemy na własnym pogrzebie. 
***Oczami Justina***
Gdy mnie postrzelono myślałem tylko o mojej dziewczynie aby dała sobie radę i żeby się jej nic nie stało. Było strasznie, czułem się jak w jakimś horrorze. Nie miałem sił wstać z ziemi i zadzwonić po pomoc. Leżałem jakieś kilkanaście minut i tylko widziałem kałuże krwi pode mną. Był to straszny widok, lecz po jakimś czasie zobaczyłem radiowozy, wiedziałem, że namierzyli mój lub Camilli telefon. Gdy funkcjonariusze wysiedli z samochodu to od razu do mnie przybiegli i zaczęli się mnie pytać co się dzieje i kto to zrobił. Nie miałem sił nic mówić jedynie co ode mnie usłyszeli to:
Jus- Rat....jcie ją..............!
Funkcjonariusze(F)- Kogo?
Jus- ........J.....ą
F- Był ktoś jeszcze kiwnij głową jak tak!
Kiwnąłem głową i wtedy karetka przyjechała, zabrali mnie do szpitala. Wtedy zostałem wprowadzony w śpiączkę i już nic nie wiem co się ze mną wtedy działo. Gdy się obudziłem to czułem się trochę lepiej lecz nie tak jak przed tym gdy nic się nie działo. Jak przyszedł do mnie lekarz to powiedział, że nie mam się ruszać bo jestem po operacji. Powiedział, że ktoś do mnie przyjechał. Od razu pomyślałem o mojej Camilli ale niestety nic nie wiedziałem o niej, co się z nią dzieje i co wg jest??, a przyjechała do mnie moja mama.
P- Cześć synku!
Jus- (łzy wpłynęły mi do oczu i zapytałem): Hej, co z Camillą?
P- A co z nią jest?
Jus- Porwali mnie po tym gdy dostałem.( Mówiłem bardzo wolno bo nie miałem sił)
P- Zadzwonię na policję aby ją szukali, poczekaj!
Jus- OK
Gdy mama dzwoniła powiedziałem jej aby kazała im tu przyjechać bo coś mi się przypomniało. Chciałem zrobić dużo ale nie miałem sił. Czuję, że sam muszę ratować dziewczynę ale co jak ja nie jest w stanie?.
---Ciąg dalszy nastąpi---
Może dodam jeszcze dziś :) 
Czytasz=Komentujesz

2 komentarze: