sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 19 Poznanie rodziny Justina

---Dzień poznania rodziny Justina---
Gdy sobie smacznie spałam to obudził mnie telefon był to Justin:
Jus- Cześć piękna, wstawaj!
C- Justin jeszcze daj mi chwilę.
Jus- Dobrze, pa
Gdy wyłączył się Jus to ja od razu zasnęłam, po jakimś czasie znów obudził mnie telefon.
Jus- Camilla jest już 11:00 wstawaj!
C- ok :)
Jus- To pa
C- pa
Znów zakończyliśmy rozmowę, chciałam już wstać ale niestety znów usnęłam. Byłam wyczerpana bo poszłam spać o 2:00 w nocy bo nie mogłam zasnąć. Wtedy znów usłyszałam telefon lecz był to SMS o treści: Za 1,5 godziny będę-Justin
Wtedy wstałam jakby mieli we mnie strzelać. Szybko poszłam do łazienki, odświeżyłam się, zrobiłam ze sobą porządek i gdy już stwierdziłam, że moje ciało jest gładkie i czyściutkie to wyszłam z ręcznikiem na sobie no i na głowie bo umyłam kuchni. Była na dole mama.
M- Cześć skarbie!
C- Cześć, która godzina?
M- 12:00
C- Co?!
M- No tak miałam iść cię budzić.
C- aha.. (na 16:00 miałam być z Justinem u niego w domu, a jak na razie nie byłam naszykowana w ogóle).
Szybko zjadłam śniadanie pobiegłam umyć zęby, następnie ubrałam bieliznę i moją sukienkę, którą dostałam od Justina. Usłyszałam telefon, odebrałam oczywiście dzwonił Justin:
Jus- Gotowa?
C- Jeszcze nie!
Jus- To szykuj się bo będę za nie całą godzinę.
C- Ale mieliśmy być na 16:00 dopiero
Jus- Tak ale chciałbym aby odbyło się to szybciej, nie jesteś zła?
C- Nie ok to ja się szykuję.
Jus- Pa
C-pa
Poszłam do łazienki umalować paznokcie na lekki beż. Zeszło mi to z 10 min czyli można powiedzieć że miałam jeszcze 30 min. Suszenie włosów też zajęło mi 10 min, następnie wyprostowałam włosy, a niektóre końcówki włosów zakręciłam. Ładnie to wyglądało ale miałam bardzo mało czasu bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Krzyknęłam aby mama otworzyła i żeby Justin poczekał na dole. Stresowałam się tym, że nie mamy czasu, a ja nie jestem jeszcze gotowa. Umalowałam się najszybciej jak mogłam bo chciałam wyglądać jak najlepiej więc potrzebowałam chwilę. Gdy makijaż był gotowy to założyłam naszyjnik z granatowym serduszkiem i pierścionek, który kiedyś dostałam od rodziców. Gdy buty też już były na nogach, a torebka(kopertówka) w mojej ręce to zeszłam na dół. Gdy Justin mnie zobaczył to się uśmiechnął tak jak i ja, moja mama tylko powiedziała: To moja piękna córka!, a Jus: Jesteś śliczna <3
C- Dziękuję!
Pożegnałam się z mamą i Juju też. Potem otworzył mi drzwi od domu, a następnie od jego Lamborghini . Wsiadłam i pojechaliśmy do domu Jusa, po drodze rozmawialiśmy. Padło pytanie ze strony Justina czy:
Jus- Denerwujesz się?
C- Trochę!
Jus- Nie masz czego, zobaczysz będzie miło.
C- Wiem, że będzie ale boję się reakcji.
Jus- Jakiej reakcji?
C- No jak mnie zobaczą, czy mnie zaakceptują, czy nie?!
Jus-Na pewno cię zaakceptują, a zresztą muszą. 
Gdy widziałam już podjazd domu mojego chłopaka to wtedy poczułam luz, że to kiedyś musi nastąpić. Gdy wysiedliśmy, oczywiście otworzone zostały moje drzwi to weszliśmy do środka. Zostałam przedstawiona przez mojego gwiazdora jego rodzinie. Każdy wydawał się bardzo miły. Nawet poczułam, że dzieciaki mnie polubiły bo poleciały w moją stronę komplementy:
(ozn. Jz-Jazzy, Jx- Jaxon, P-Pattie, Je-Jeremy, Ż-partnerka taty Justina)
Jx- Masz sukienkę jak księżniczka!
C- Dziękuję Jaxon!
Jz- Też mi się podoba!
C- Też masz ładną sukieneczkę Jazzy.
...
Jus- Może chodźmy coś zjeść?
Wtedy wszyscy usiedliśmy zaczęliśmy jeść i rozmawiać. Było bardzo miło, wszyscy traktowali mnie jak członka rodziny. Wieczór był miły i byłam szczęśliwa, że mogłam poznać tych cudownych ludzi. Gdy już się ściemniało to wszyscy pojechali do domu Pattie, tylko ja i Justin zostaliśmy w domu. Powiedział:
Jus- Chcę cię gdzieś zabrać co ty na to?
C- Pewnie!
Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy, gdy już byliśmy na miejscu to okazało się, że Justin zabrał mnie do pięknego parku. Był tam labirynt w kształcie serca i gdy doszło się do samego środka to była ławeczka, usiedliśmy tam i zaczęliśmy rozmawiać. Ogólnie wszystko było pięknie oświetlone. Gdy już się nasiedzieliśmy to poszliśmy do pobliskiej kawiarenki i zamówiliśmy ciasto i czekoladę do picia. Było bardzo miło, wszystko było pyszne po prostu jak w bajce. Po kawiarni poszliśmy spacerem do samochodu, po drodze spotkaliśmy fankę z jej rodzicami. Oczywiście Justin zrobił sobie z nią zdjęcie. Rodzice chcieli aby ona miała ze mną i z Justinem zdjęcie ale zrobiliśmy sobie wszyscy czyli rodzice fanki, fanka, Justin i ja. To spotkanie zostanie jej w pamięci. My poszliśmy do auta i pojechaliśmy do domu Justina. Siedzieliśmy sobie w salonie aż nagle mama zadzwoniła mówiąc z płaczem czy mogę teraz przyjechać. Ja się przestraszyłam.
C- Justin mama prosi mnie abym jak najszybciej przyjechała możesz mnie zawieść?
Jus- Tak, chodź a coś się stało?
C- Nie wiem ale płakała!
Jus- Dobra chodźmy.

Nie minęły całe 10 min, a byliśmy już w domu u mnie ja szybko pobiegłam do środka, a Justin za mną. Mama powiedziała, że musimy jechać do szpitala bo coś się dzieje. Wtedy Justin i ja pomogliśmy jej wstać z łóżka i zaprowadziliśmy do auta dobrze, że nie przyjechaliśmy Lamborghini tylko większym bo są miejsca dla większej ilości ludzi. Po krótkiej chwili byliśmy w szpitalu i okazało się, że mama wzięła tabletki na ból głowy, a wtedy moja siostra zaczęła dziwnie się zachowywać ale na szczęście nic się nie stało mama dostała środki które jej poprawiły stan i siostrze. Bo nie całej godzinie byliśmy u mnie w domu Justin siedział z nami przez godzinę, a później go przeprosiłam i powiedziałam, że zostanę z mamą i jak chce to też może, a jak nie to może wrócić do siebie. On posiedział jeszcze chwilę ale później pojechał. Ja kazałam mamie się położyć, ta zasnęła to ja się wykąpałam i poszłam spać. Obudziłam się rano i od razu pojechałam na siłownie nie jadłam nic. Ćwiczyłam przez 2 godziny bo czułam, że muszę to zrobić. Nawet się strasznie nie umęczyłam bo trochę wysiłkowych i trochę aerobiku. Gdy wróciłam do domu to wzięłam prysznic i pojechałam na kurs. Siedziałam tam 8 godzin z przerwą na której kupiłam sobie obiad i coś do picia. Wszystko szło dobrze. Po powrocie do domu byłam tak wykończona, że zasnęłam w salonie na kanapie. Obudziłam się dopiero rano wykąpałam się i takie tam.. Zadzwoniłam do Justina bo widziałam, że do mnie wczoraj dzwonił:
C- Cześć!
Jus- Hej co tam kotku?
C- A nic przepraszam, że nie odbierałam ale byłam wykończona i gdy wróciłam z kursu do domu to od razu zasnęłam. 
Jus- Nic się nie stało, a byłaś wczoraj na siłowni słyszałem.
C- Tak a skąd wiesz?
Jus- A stąd, że moja tancerka z grupy cię widziała.
C- Aha myślałam, że byłeś a ja cię nie widziałam. 
Jus- Nie nie było mnie. A jesteś ubrana?
C- heh tak a co?
Jus- Źle to zabrzmiało chodzi mi czy jesteś po domu ubrana czy gdzieś masz zamiar iść?
C- Aaa nie siedzę w domu.
Jus- To 14:00 Dostaniesz wiadomość i proszę cię abyś ładnie się ubrała.
C- Ok....
Jus- No więc jak chcesz to się szykuj bo jest 11:00, a my się później zobaczymy.
C- Dobrze to papa :*
Jus- Hej <3
Byłam ciekawa co Justin miał na myśli, co przygotował. Zjadłam umyłam włosy, następnie przyszykowałam się,dostałam SMS/a abym założyła sukienkę jak mogę i abym czekała na następną wiadomość, więc wyjęłam z szafy:

Pomyślałam, że będzie dobra i założyłam też buty, które są po wyżej. Powiedziałam mamie, że coś Justin dla mnie szykuje. I gdy byłam przyszykowana, czyli umalowana to akurat dostałam wiadomość o treści: "Idź do kwiaciarni, która jest blisko twojego domu i powiedz, że nazywasz się Camilla." Wyszłam z domu  i poszłam w stronę kwiaciarni gdy szłam czułam, że ktoś idzie za mną, ale nic weszłam do kwiaciarni i wtedy pewna pani dała mi różyczkę i liścik, w którym było napisane: Idź do parku tam gdzie przedwczoraj byliśmy i wejdź do labiryntu. Poszłam czułam czyjeś oczy cały czas ale w parku gdy byłam w labiryncie to czułam się pewniej bo zapomniałam o tym jak czytałam następną podpowiedź. Nogi zaczynały mnie boleć bo w takich butach nie daleko daje radę chodzić. Teraz miałam kierować się do kawiarenki gdzie byliśmy z Jusem. Dostałam tam liścik: Wyjdź z kawiarni i poszukaj Alfredo przy którymś aucie. Wyszłam od razu zaczęłam się dopytywać o to czy coś wie, on cały czas zaprzeczał lecz wiedziałam, że wie. On zawiózł mnie do 5 gwiazdkowego hotelu i kazał iść do recepcji. Poszłam tam dostałam karteczkę: Kieruj się na samą górę do, a tam szukaj drzwi z przyczepioną kartką z twoim imieniem. Poszłam, trochę szukałam bo był to duży hotel. Gdy znalazłam kartkę to złapałam za klamkę i wtedy drzwi otworzył Justin. Ucieszyłam się, że to koniec tej wielkiej zagadki. 
C- Nareszcie już myślałam, że na boso będę szła.
Jus- Nie, przepraszam!
C- Ok, a dlaczego tyle musiałam iść aby dojść do tego hotelu?
Jus- Ah to taka niespodzianka. Teraz zamkniesz oczy i ja pokieruję cię i pójdziesz to jest ostatnie o co cie proszę.
C- Dobrze.
Zamknęłam oczy i poszłam z Justinem do jakiegoś miejsca poczułam tylko chłodek jak na dworzu, nie myliłam się bo gdy otworzyłam oczy tak jak Jus mi kazał to zobaczyłam to:

Było ślicznie, był też stolik z czerwonym obrusem na środku był bukiet czerwonych róż, były świece na stole lecz nie tylko. Też było jedzenie. 
Jus- Chodź usiąść!
C- Pewnie!
Justin przysunął mi krzesło, a później odsunął. Było miło rozmawialiśmy przez dłuższy czas ja powiedziałam mu, że czułam jakby mnie ktoś śledził. Justin powiedział, że mam się nie bać ale w razie czego dzwonić od razu. Po zjedzeniu Justin z Marynarki bo był elegancko ubrany wyjął pudełeczko fioletowe i kazał mi otworzyć. Gdy otworzyłam to zobaczyłam pierścionek z napisem Love You był piękny:

Justin powiedział, że chce aby nic nas nie rozłączyło.  Ja się uśmiechnęłam
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, że będziecie czekać. Kocham was <3 i proszę o komentarze :) Miłęgo czytania następnych rozdziałów :)

2 komentarze: