piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 20 cz. 3 Czy początek czy koniec problemów?

Po jakimś czasie gdy już sam byłem w szpitalu bo mama pojechała do domu to odwiedzili mnie policjanci. Byłem z jednej strony zły na nich, a z drugiej byłem im wdzięczny iż chcą mi pomóc po tym co ja robię z prawem i nie tylko. Powiedziałem im wszystko co wiedziałem i co powinni wiedzieć od samego początku. Oczywiście nie było to łatwe bo cały czas myśli krążyły wokół jednej osoby, a była nią oczywiście Camilla. Bardzo tęskniłem. Też w połowie przesłuchania przypomniało mi się, że byłem przy jakiejś rezydencji i może właśnie tam jest teraz moja dziewczyna. Oczywiście powiedziałem im gdzie znajduje się ta parcela i kazałem być ostrożny i zrobić to tak aby moja dziewczyna nie ucierpiała. Oni powiedzieli, że gdy dostane jakąś wiadomość od nich to mam od razu dać znać, oczywiście przytaknąłem i wtedy opuścili mnie. Byłem zmęczony i próbowałem zasnąć ale nic z tego. Po jakimś czasie jednak się udało. Zasnąłem. Następnego dnia rano po śniadaniu przyjechali rodzice Camilli, nie byli szczęśliwi ale też nie byli na mnie źli, lecz ja na siebie byłem bardzo zły. Rozmawialiśmy dłuższy czas, doszło do tematu czy policja o wszystkim wie, ja odrzekłem, że owszem. Gdy już dochodziło do południa to pożegnali się ze mną i pojechali. Wtedy przyszli lekarze i powiedzieli, że dziś po południu może ktoś po mnie przyjechać bo zostaję wypisany, ponieważ rana się ładnie goi ja się czuję lepiej więc nie ma żadnych zarzutów aby leżał bezczynnie w szpitalu.
***Oczami Camilli***
(W tym samym czasie)
Był już następny dzień, znów przyszedł do mnie ten typ i zaprosił mnie na śniadanie, abym zeszła i coś zjadła ale ja nie chciałam bo myślałam tylko o tym co by zrobić aby uciec. 
X- Camilla chodź zjeść!
C- Nie! Zostaw mnie samą!
X- Nie jesteś głodna? Nie jadłaś nic od wczoraj zapewne.
C- Co cię to obchodzi masz swoje sprawy to idź i się nimi zaopiekuj!
X- Dziewczyno nie tym tonem!
C- Zamknij się!
Wtedy chciał mnie uderzyć ale ja wzięłam taki nożyk do otwierania listów i powiedziałam, że ma się nie warzyć bo dostanie z niego, a był ostry, więc przez skórę by się przebił. Gdy typ sobie poszedł to ja musiałam skorzystać z toalety i dobrze, że miałam ją połączoną z pokojem, więc nie musiałam "zwiedzać" jego domu. Następnie usiadłam sobie koło łóżka, nie na nim bo nie chciałam aby mnie ktoś zobaczył jak wejdzie. Zaczęłam płakać, moje myśli były smutne. Czułam się jakbym miała naprawdę zaraz umierać.
---Następnego dnia wieczorem---
Kucharka przyniosła mi jedzenie i powiedziała, że nie wie co się tu dzieje, lecz wie, że ja tu jestem i, że nie jem nic od 3 dni, więc postanowiła mi przygotować coś zwykłego. Dodała, że nie może nic przekazać nikomu poza tym domem bo grozi jej śmierć. Było mi jej żal ale powiedziałam, że gdy ja już będę na wolności to nie pozwolę jej zostać tutaj, ona się uśmiechnęła. A ja, że byłam najedzona to czułam chociaż ulgę pod jednym względem. Gdy zbliżała się 20:00 to....
***Oczami Justina***
Byłem już w domu od wczoraj czułem się lepiej, postanowiłem, że trzeba zacząć działać i zadzwoniłem do kumpli i też do funkcjonariusza, który się tym zajmował i powiedziałem, że ja zaczynam działać nie tak jak oni i, że jadę zaraz po grupę i odwiedzę tamten dom, o którym mówiłem policjantom. Tak też zrobiłem, zorganizowałem grupę. Nawet moi kumple z team/u się przyłączyli, np. Alfredo i Scooter. Mieliśmy bronie bo w Ameryce jest to legalne. Podjechaliśmy cicho pod tą rezydencje, wtedy zobaczyliśmy, że nie jesteśmy sami bo jeszcze dołączyła do nas grupa (większa) policjantów. Powiedzieli nam jaki mają plan, my się zgodziliśmy na wszystko i wtedy jeden z policjantów otworzył drzwi od tej willi i weszli po kolei.
***Oczami Camilli*** 
to.. ujrzałam, że policja przyjechała wtedy postanowiłam wyjść z pokoju i zrozumiałam iż i tak bym wyszła bo ochroniarze tego typa po mnie szli. Oczywiście ja odważna  nie chciałam aby mnie dotykali wtedy zagrozili mi nożem. I krzyknęłam najgłośniej jak się da. Ochroniarze zabrali mnie na dół.
***Oczami Justina***
Usłyszeliśmy krzyk, wtedy wiedziałem, że jest tu Camilla i, że potrzebuje pomocy. Nie interesowałem się sobą, przebiegłem przez pół domu za mną policja i, że miałem broń to gdy zobaczyłem jak jakieś typy trzymają moją dziewczynę to strzeliłem. Nawet się nie spodziewałem, że mam taki dobry cel. Policjant jeden strzelił do drugiego i Camilla przybiegła do mnie i mnie przytuliła, a funkcjonariusze zajęli się aresztowaniem tych wszystkich ludzi. Oczywiście spotkałem tego człowieka, który mnie pobił  i zagroził mi, że gdy wyjdzie ja będę nie żywy, ja się uśmiechnąłem ja jakiś debil i wtedy chłopaki przybiegli, przywitali się i kazali nam jechać do szpitala zobaczyć czy jest wszystko z Camillą w porządku.
***Oczami Camilli***
 Gdy tylko zobaczyłam Justina to pobiegłam do niego i go przytuliłam najmocniej jak umiałam, oczywiście on to odwzajemnił i wtedy też zobaczyłam chłopaków też ich przytuliłam i oni kazali Justinowi mnie zabrać do szpitala ale ja:
C- Naprawdę nie musicie!
Jus- Camilla chłopaki dobrze mówią chodź jedziemy!
C- No dobrze. 
Szepnęłam Justinowi do ucha dwa dużo znaczące słowa: Kocham Cię <3
On na to powiedział, że też mnie kocha bardzo mocno i dodał, że strasznie się o mnie bał. Gdy byliśmy już pod szpitalem to zobaczyłam moich rodziców i mamę Justina. Ucieszyłam się na ich widok, oczywiście od razu wskoczyłam im w ramiona i ich przytuliłam. Też taką czułością obdarzyłam mamę Jusa. Wszyscy byli zadowoleni, że już po wszystkim. Gdy lekarz mnie badał to powiedział, że wyglądam na zdrową i zapytał się też, czy na taką się czuję ja odpowiedziałam, że tak. I kazał mi pojechać do domu wyspać się i normalnie funkcjonować
---Miesiąc przed narodzinami dziecka---
Za miesiąc ma urodzić się moja siostra, jestem zadowolona z tego i z tego iż układa mi się z Justinem. Świat od jakiegoś czasu już wie, że ja i Justin jesteśmy ze sobą więc jest ciekawie. 
(Ranek)
Obudziłam się bo poczułam jak ktoś głaszcze mnie po głowie. Otworzyłam oczy i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam najprzystojniejszego chłopaka w moim życiu, a był nim oczywiście Justin.
Jus- Hej piękna!
C- Cześć Justin <3
Jus- Obudziłem?
C- Tak!
Jus- Przepraszam, ale jest już 11:00
C- Aha...
Jus- Co robiłaś wczoraj, że tak długo spałaś?
C- A myślałam nad nami i nie tylko.
Jus- A coś jest nie tak?
C- Nie no jest wszystko super.
Jus- To o czym tak rozmyślałaś?
C- No o nas o tym co będzie w przyszłości.
Wtedy ujrzałam taką minę:

Była bardzo ładna, wg Justin czasem miał takie miny piękne, że mogłam się wpatrywać w nie godzinami. 
C- Dobrze panie Justinie trzeba wstać!
Jus- A dostanę buziaka?
C-


Jus- Wow jaki słodki skarbie :*
C- heh..
Wstałam i podeszłam do szafy, a wtedy Justin położył się na moim łóżku
i powiedział:
Jus- To teraz rewizja mody, tak?
C- To zależy od dnia, a dziś zobaczymy!
Wybrałam dość szybko ubrania bo postanowiłam, że to będą jeansy i biała bluzka.
Jus- Co tak szybko?
C- HAHA no nie mów, że chciałeś sobie popatrzeć jak się denerwuje.
Jus- Nie wolę patrzeć jak się przebierasz.
No więc sie przebrałam, Justin był bardzo szczęśliwy, bo mnie dawno nie widział bo był w trasie. Uczesałam się i w tym czasie zapukała mama i tata. Gdy weszli to:
M- Camilla spała jak wchodziłeś czy nie?
Jus- Tak spała!
M- To dobrze, że ją obudziłeś bo my i tata teraz jedziemy na zakupy i na USG
Jus- :)
C- Dobrze, a my nie wiemy co będziemy wiedzieć, czy wiemy?
Jus- Nie nie wiemy :D
M- Dobrze to my zmykamy skarby!
T- Narazie opiekujcie się sobą!
Jus,C- heh..
Poszliśmy na dół, zrobiłam z Jusem dla nas śniadanie i gdy już zjedliśmy to posprzątaliśmy i usiedliśmy w salonie na sofie. A dokładniej Justin usiadł,a  ja położyłam się na jego kolanach.
Jus- Skarbie?
C- Tak?
Jus- Chcesz odpocząć?
C- To znaczy?
Jus- Chcesz może pojechać ze mną do moich dziadków co?
C- Ooo brzmi ciekawie.
Jus- Heh..
C- Pewnie, czemu nie?
Jus- No to dobrze bo dzwoniłem do nich i wiedzą, że odwiedzimy ich. 
C- Aha.. czyli ja nie wiedziałam o tym, że jedziemy do teraz tak?
Jus- No tak ale nie martw się bo jakbyś się nie zgodziła to byśmy nigdzie nie jechali.
C- Dobra ale ja się zgadzam.
Jus- Ale jest jeszcze jedna wiadomość!
C- Jaka?
Jus- Jedziemy zaraz!
C- Zaraz?
Jus- Tak, zadzwoń do rodziców powiedz, że nie będzie nas przez 4 dni.
C- Ok
Zadzwoniłam powiedziałam, rodzice nie mieli nic przeciwko i pojechaliśmy. Pakowanie trochę trwało ale jakoś się udało. Po 5 godzinach byliśmy w Kanadzie był wieczór więc postanowiliśmy razem z Justinem, że odwiedzimy pierw tatę Justina i jego rodzinę. Wszyscy się ucieszyli na nasz widok posiedzieliśmy u nich 3 godziny i pojechaliśmy do Stanford. Oczywiście rodzeństwo Jusa chciało abyśmy zostali na noc ale byliśmy umówieni z dziadkami Justina ale powiedzieliśmy, że przyjedziemy do nich na noc za dwa dni. Oni od razu byli szczęśliwi. A my bezpiecznie pojechaliśmy do dziadków. I gdy już byliśmy to poczułam się jakbym była u moich dziadków było tak ciepło, atmosfera bardzo fajna. Ludzie normalni, więc dało się porozmawiać. Oni chyba mnie akceptowali bo naprawdę czułam się w ich towarzystwie dobrze.
---Ciąg dalszy nastąpi---
Wiem jest krótki ale się starałam :)
Pozdrawiam was i życzę miłego oczekiwania na następny rozdział <3

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 20 cz 2 Czy to prawdziwa miłość?

Uwaga!!!
Dziękuję bardzo za to, że chce wam się czytać mojego bloga, za to, że podnosicie mi wyświetlenia na blogu(jest już powyżej 6000 wyświetleń). Jestem wam bardzo wdzięczna i jeszcze raz wam bardzo, bardzo dziękuję :) Kocham was!!! <3

Wsiadłem do auta i pojechałem, gdy byłem na miejscu to nikogo jeszcze nie było ale po chwili zobaczyłem, że jedzie jakiś samochód był to ten sam czarny, który jeździł za Camillą. Gdy kierowca wysiadł okazało się, że jest to człowiek, który siedział przez 25 lat w więzieniu za zabicie człowieka i jeszcze 3 lata za pobicie ale wiedziałem, że może się coś stać mojej dziewczynie więc musiałem być silny i nas bronić. Gdy ten człowiek do mnie podszedł to:
X- Wiem, że ją kochasz!
Jus- Kogo?
X- Nijaką Camille!
Jus- Kocham ją!
X- Więc narobisz sobie tyle skandali przez jeden tydzień, że wszyscy cię znienawidzą jeżeli nie to ludzie w tej chwili wejdą do twojego domu i Camille zabiorą i jej już nigdy nie ujrzysz!
Jus- Nie tylko nie moją dziewczynę!
X- Więc cię wszyscy niech znienawidzą!
 Nic już nie mówiłem tylko wsiadłem do auta i pojechałem prosto do domu. Czekała na mnie moja księżniczka i powiedziałem jej aby zadzwoniła do rodziców i powiedziała, żeby przyjechali tu ale nic nie rozmawiali do siebie po drodze aż nas nie zobaczą. Tak też było po jakimś czasie przybyli ja i Camilla też nie rozmawialiśmy tylko skierowałem palcem na kartkę i długopis. Ja napisałem, że możemy być pod podsłuchem i mają nie wydawać dźwięków tylko jechać na policję i zgłosić, że grozi nam niebezpieczeństwo. 
(Aby się lepiej czytało to włączcie sobie to):
Tak też się stało wtedy ja z Camilli telefonu zadzwoniłem do jej rodziców i powiedziałem:
Jus- Camilla nie wróci przez kilka dni do domu.
Oni odpowiedzieli, żebym ją obronił gdyby była potrzeba. 
Kazałem ubrać się Camilli wziąć rzeczy i powiedziałem, że jedziemy do hotelu. Tak też się stało gdy byliśmy pod hotelem to zostawiłem ją i kazałem zarejestrować nas i pójść do pokoju i dodałem aby nie odbierała telefonu ani nie otwierała drzwi chyba, że będę to ja, a umówiliśmy się, ze jeżeli będę to ja to włożę pod drzwi kartkę z naszymi inicjałami. Ja pojechałem do budynku gdzie były budki telefoniczne bo chciałem zadzwonić do Scootera. Ten nie odbierał, więc próbowałem jeszcze raz ale nadal nic. Wtedy na moją komórkę zadzwonił ten człowiek oczywiście odebrałem i zacząłem rozmawiać:
Jus- Co chcesz?
X- I jak myślisz, że nie wiem gdzie jesteś?
Jus- Nie wiem czy wiesz czy nie ale ty masz coś do mnie nie do mojej dziewczyny tak?
X- No tak!
Jus- No więc zostaw ją w spokoju człowieku!
X- Tak łatwo nie może być!
Jus- Ale ona ci jest nie potrzebna!
X- Właśnie, ze jest potrzebna!
Jus- Nie waż się jej tknąć!
X- Bo co?? Kruszynka mi przyłoży?
 Wsiadłem do auta i pojechałem do Camilli. Gdy byłem w pokoju wziąłem ją i kazałem biec do auta. Gdy siedzieliśmy w samochodzie to:
Jus- Dopóki mnie kochasz 
Będę twoją platynom
Będę twoim srebrem
Będę twoim złotem
C-Co robimy?
Jus- Teraz chyba już nic bo towarzystwo mamy!
Zobaczyłem w lusterku, że jedzie ten człowiek.
 Wysiadłem ten człowiek też wysiadł potem jeszcze Camilla i zacząłem wymieniać się zdaniami z "wrogiem", próbowałem bronić mnie i moją dziewczynę ale niestety zaszło to za daleko, ponieważ ja dostałem od tego człowieka.
***Oczami Camilli***
Widziałam jak Justin próbuje mnie i siebie bronić krzyczałam aby przestał ale on nie chciał pokazać, że jest na tyle silny, że będzie mnie bronił. Bałam się o niego, ponieważ zaczął go bić ten człowiek, a ja nie miałam co zrobić. Po jakimś czasie Justin leżał na ziemi, a ten człowiek odjechał ale na tym się nie skończyło. Podbiegłam Jusa wtedy przyjechali kumple naszego wroga i Justin dostał z kulki od nich, a mnie zabrali do samochodu. Krzyczałam aby mu ktoś pomógł ale nic kazali mi się zamknąć, a ja tonęłam w łzach. Było mi tak strasznie źle, że czułam, że jeszcze chwila, a nie wytrzymam. Nie wiedziałam co się ze mną stanie ani nie wiedziałam co jest i będzie z Justinem. Mogę przyznać, że bardziej się bałam o niego nie o siebie. Ci ludzie mnie wieźli nie wiadomo gdzie. Lecz po jakimś czasie byłam pod jakąś rezydencją. Łzy mi nadal pokrywały policzki i moje oczy widziałam jak by byłą mgła, ponieważ nie mogłam się uspokoić. To było straszne. Na miejscu spotkałam tego człowieka, który pobił mojego chłopaka i gdy zobaczyłam tego typa to zaczęłam wrzeszczeć i wtedy on do mnie podszedł ja się bałam lecz tego nie pokazywałam.
X- Uspokój się bo to ci nic nie da!
C- Masz zostawić Justina w spokoju!
X- Ci.... zapomnij o nim!
C- Co!?
X- To już jest koniec! Chodź pokażę ci gdzie zamieszkasz!
Nic nie mogłam powiedzieć, człowiek ten zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i powiedział, że tutaj muszę przebywać. Bardzo tęskniłam za Justinem i moją rodziną. Usiadłam na łóżku i myślałam co mogę zrobić aby uratować Justina. Wtedy zobaczyłam telefon i postanowiłam zadzwonić ale gdy wykręcałam numer to przyszedł ten człowiek i powiedział, że mam zostawić ten telefon bo i tak się nigdzie nie dodzwonię. 
X- Chodź zjesz coś!
C- Nie dziękuje, możesz już iść!
Nie byłam nawet głodna bo myślałam o moich bliskich i o tym co z Justinem. Bałam się, że coś mu się może stało po postrzale z kulki. Myślałam dość długo aż doszło do godziny 3 w nocy. Nie mogłam zasnąć bo się bałam, gdy tylko myślałam o tym to łzy mnie podtapiały, to było straszne. Gdy czujesz, że jest nie dobrze to jest ci smutno, a ja czułam się jakby to były moje i moich bliskich ostatnie sekundy życia. Do głowy przychodziły mi najróżniejsze rzeczy od tych, że będzie dobrze do tych, że wylądujemy na własnym pogrzebie. 
***Oczami Justina***
Gdy mnie postrzelono myślałem tylko o mojej dziewczynie aby dała sobie radę i żeby się jej nic nie stało. Było strasznie, czułem się jak w jakimś horrorze. Nie miałem sił wstać z ziemi i zadzwonić po pomoc. Leżałem jakieś kilkanaście minut i tylko widziałem kałuże krwi pode mną. Był to straszny widok, lecz po jakimś czasie zobaczyłem radiowozy, wiedziałem, że namierzyli mój lub Camilli telefon. Gdy funkcjonariusze wysiedli z samochodu to od razu do mnie przybiegli i zaczęli się mnie pytać co się dzieje i kto to zrobił. Nie miałem sił nic mówić jedynie co ode mnie usłyszeli to:
Jus- Rat....jcie ją..............!
Funkcjonariusze(F)- Kogo?
Jus- ........J.....ą
F- Był ktoś jeszcze kiwnij głową jak tak!
Kiwnąłem głową i wtedy karetka przyjechała, zabrali mnie do szpitala. Wtedy zostałem wprowadzony w śpiączkę i już nic nie wiem co się ze mną wtedy działo. Gdy się obudziłem to czułem się trochę lepiej lecz nie tak jak przed tym gdy nic się nie działo. Jak przyszedł do mnie lekarz to powiedział, że nie mam się ruszać bo jestem po operacji. Powiedział, że ktoś do mnie przyjechał. Od razu pomyślałem o mojej Camilli ale niestety nic nie wiedziałem o niej, co się z nią dzieje i co wg jest??, a przyjechała do mnie moja mama.
P- Cześć synku!
Jus- (łzy wpłynęły mi do oczu i zapytałem): Hej, co z Camillą?
P- A co z nią jest?
Jus- Porwali mnie po tym gdy dostałem.( Mówiłem bardzo wolno bo nie miałem sił)
P- Zadzwonię na policję aby ją szukali, poczekaj!
Jus- OK
Gdy mama dzwoniła powiedziałem jej aby kazała im tu przyjechać bo coś mi się przypomniało. Chciałem zrobić dużo ale nie miałem sił. Czuję, że sam muszę ratować dziewczynę ale co jak ja nie jest w stanie?.
---Ciąg dalszy nastąpi---
Może dodam jeszcze dziś :) 
Czytasz=Komentujesz

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 20 Zaniepokojona

Obudził mnie budzik o 6:00 rano, świeciło słońce, gdy wstałam już z łóżka to chciałam otworzyć okno w pokoju i gdy odsłoniłam firankę to zobaczyłam tajemniczy czarny samochód pod domem. Już zrezygnowałam z otwierania okna, zasłoniłam je i poszłam szybko zobaczyć czy mama śpi. Na szczęście jeszcze spała. Wstawiłam sobie wodę na herbatę i poszłam wziąć prysznic, ubrać się i umalować. Założyłam rurki w kolorze limonkowym do tego koszulka w kolorze białym i koszula w kratkę zielono-czarna. Zeszłam zrobić sobie śniadanie, akurat woda się gotowała, więc zaparzyłam herbatkę z cytryną, a zjadłam kanapki z jajkiem. Gdy już miałam wychodzić to mama się obudziła i wtedy powiedziałam jej aby nie wychodziła z domu ani nie otwierała drzwi do puki nie wrócę. Ona się pytała dlaczego, ja jej powiedziałam, że już od jakiegoś czasu czuje jakby mnie ktoś śledził, a dziś zobaczyłam ten tajemniczy samochód. Ona przyjęła to do wiadomości i powiedziała, że mam na siebie uważać i gdyby co dzwonić. Następnie założyłam czarne balerinki i wzięłam kluczyki oraz torbę i wyszłam z domu do samochodu. Ten tajemniczy samochód miał przyciemniane okna więc nikogo nie widziałam. Wsiadłam otworzyłam bramę wyjechałam i po czym od razu zamknęłam tą bramę. Pojechałam do pracy(na kurs) widziałam, że ten samochód za mną cały czas jedzie więc zadzwoniłam do Justina bo zaczęłam się bać. 
Jus- Hallo?
C- Cześć, obudziłam cię?
Jus-Nie bo przed chwilą wstałem.
C- Co robisz?
Jus- A ubieram się a coś się stało? (zapytał z zaniepokojeniem)
C- Tak! 
Jus- Co?
C- Gdy wstałam to zobaczyłam, że pod naszym domem stoi tajemniczy czarny samochód, a teraz jadę na kurs i on za mną cały czas jedzie i się boję!
Jus- Gdzie jesteś?
C- Koło komisariatu.
Jus- To nie jedź w kierunku pracy tylko jedź w stronę mojego domu i zadzwoń do pracy i powiedz, że się spóźnisz i dodaj, że wytłumaczysz się jak będziesz!
C- Ok może zdążę bo wyjechałam pół godziny wcześniej niż zazwyczaj czyli mam jakieś 40 min jeszcze.
Jus- Aha to dobrze :) To jedź do mnie.
C- Już jadę.
Jus- pa
C- papa
Ten samochód cały czas jechał za mną. Po pięciu minutach spotkałam Justina w samochodzie, zaczął jechać na czołówkę i wtedy samochód za mną zaczął się wycofywać. A wtedy Justin mnie ominął i zastawił drogę tamtemu samochodowi. Ja też tam podjechałam, Justin wysiadł z auta i podszedł to czarnego auta. Ja też wyszłam z samochodu i doszłam do mojego chłopaka. Justin był zdenerwowany ale nie okazywał tego tylko grzecznie zapukał w okno i kazał otworzyć. Lecz nikt nie otworzył wtedy Justin szarpnął za klamkę lecz nic więc postanowił zadzwonić na policję ale wtedy ten ktoś odpalił silnik i ominął nas i samochody nasze i pojechał. Justin próbował dogonić ich ale nie udało się bo zgubił ich na pierwszym skrzyżowaniu. Odpuścił sobie ale powiedział, że zgłosi to na policję. Gdy byliśmy już przed budynkiem gdzie mam kursy to się przywitałam z Justinem bo jakoś nie było okazji i powiedział, że gdy skończę pracę to on przyjedzie i razem pojedziemy do mnie. Zgodziłam się i poszłam do pracy, na szczęście się nie spóźniłam. Te osiem godzin szybko minęło, dużo się nauczyłam i nawet poznałam kilka nowych osób. Po pracy tak jak się umawiałam z Justinem to pojechaliśmy razem ale na dwa auta do mnie do domu. W domu była mama. Ucieszyła się gdy nas zobaczyłam, postanowiła zrobić kolację ale nie pozwoliłam jej bo chciałam ja i Jus przygotować coś wspólnie. A zrobiliśmy Kurczaka w pięciu smakach. Trochę to trwało ale było warto bo był pyszny. Przy kolacji rozmawialiśmy sobie na różne tematy. Gdy zjedliśmy to ja i Justin posprzątaliśmy i postanowiliśmy iść do pokoju wtedy mama do nas przybiegła i powiedziała:
M- Camilla, wiesz kto przyjechał?!
C- No nie wiem, a kto?
M- Tata wrócił!
C- Co?! ( Byłam szczęśliwa bo miałam nadzieję, że wrócił do nas)
M- No chodźcie na dół!
Zeszliśmy w trójkę ja wskoczyłam tacie w ramiona potem Justin się przywitał i razem zaczęliśmy wszyscy rozmawiać i wtedy dowiedzieliśmy się, że tata wrócił do mamy. Mama była szczęśliwa bo bardzo tego chciała. Gdy wybiła godzina 22:00 to Justin miał jechać do domu ale tata wpadł na pomysł:
T- Justin, może chcesz zostać na noc?
Jus- Nie wiem czy Camilla chce?
T- Na pewno!
Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja odparłam:
C- Pewnie, że chce!
T- No widzisz Justin... tylko spokojnie mi u góry, ja z mamą zostanę jeszcze na dole i porozmawiamy.
C- heh dobrze to chodź Justin!
Poszliśmy do góry i rozpoczęliśmy rozmawiać:
Jus- Cieszysz się, że twój tata wrócił?
C- Pewnie!
Jus- To dobrze!
C- No, a byłeś dziś w studio?
Jus- Tak byłem po tym jak cię odwiozłem.
C- I co kiedy płyta?
Jus- Już kończymy nagrywać!
C- Mam nadzieję, że będzie wspaniała!
Jus- Też mam nadzieję, że się spodoba :)
C- na pewno :)
Jus- A jak na kursie?
C- A dobrze poznałam nowych ludzi nauczyłam się paru rzeczy.
Jus- Poznałaś dziewczyny czy chłopaków?
C- to i to...
Jus- Aha... 
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas potem włączyliśmy internet posiedzieliśmy na TT i FB i umyliśmy  się i poszliśmy spać. 
---Sobota rano---
Gdy wstałam, przywitałam się z rodzicami i się ubrałam to Justin po mnie przyjechał bo miałam do niego jechać. Jak już dotarliśmy do jego prowincji to usiedliśmy sobie w ogrodzie i nagle Justin dostał telefon. Nagle stał się jakiś dziwny.
***Oczami Justina***
Gdy siedziałem z moją dziewczyną w ogrodzie to zadzwonił do mnie telefon, był to numer prywatny więc nawet nie wiedziałem z kim rozmawiam.
(ozn. tajemnicza osoba- X)
Jus- Halo?
X- Pilnuj się bo krok i będziesz cierpiał,,,,,tak ty i nie tylko!
Jus- Z kim rozmawiam?
X- Nie ważne, dowiesz się jak popełnisz jeden błąd!
Jus- O co chodzi?
X-Narazie?
Jus- O co chodzi!?
Rozmowa się zakończyła, a ja nie wiedziałem z kim rozmawiam i jakiego błędu mam nie popełnić. Wtedy ktoś zaczął pukać do drzwi był to kurier z kwiatami i liścikiem. Na liściku było napisanie: Kiaty domyśl się komu możesz dać.... tak tej pięknej, a teraz pójdź do niej i powiedz, że musisz jechać na chwilę. Ona niech zostanie, a ty udaj się do rezydencji dilera w Los Angeles. Postanowiłem, że tak zrobię, więc poszedłem do Camilli.
Jus- Kochanie ja muszę jechać za jakiś czas będę to są kwiaty dla ciebie i czekaj na mnie pa!
C- A gdzie jedziesz?
Jus- Nie pytaj, później ci wszystko powiem!
Wsiadłem do auta i pojechałem....
---Ciąg dalszy nastąpi---
Ciekawi jesteście co się wydarzy? Jeśli tak to czekajcie na następny rozdział :)

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 19 cz 2 Miłosne gierki

Nie był to pierścionek zaręczynowy lecz to był dowód na to iż nic nas nie może rozłączyć. Następnie Justin nalał nam szampana. Nie byliśmy pełnoletni lecz się nie przejmowaliśmy bo nie chcieliśmy się upić tylko dobrze w naszym towarzystwie się bawić. Było miło, rozmawialiśmy przez dłuższy czas. W pewnym momencie Justin poszedł włączyć jakąś piosenkę była to:
Poprosił mnie abym z nim zatańczyła, zgodziłam się. Justin złapał mnie za rękę i delikatnie objął i zaczęliśmy tańczyć. Bardzo mi się podobało i myślę, że Jusowi też. Gdy zakończyliśmy tańczyć to usiedliśmy sobie na sofie i wtedy gdy już miało być tak miło to zadzwoniła do mnie mama i zapytała się:
M- Camilla?
C- Tak?
M- Będziesz dziś w domu?
C- Nie wiem jeszcze tego ale nie czekaj na mnie tylko idź spać i uważaj na moją siostrę!
M- Oczywiście! Baw się dobrze :)
C- Pa:*
M- Papa :)
---
Jus- Co tam?
C- A nic mama chciała wiedzieć czy będę dziś na noc.
Jus- I co?
C- No powiedziałam, że nie wiem i ma na mnie nie czekać.
Jus- Aha to dobrze bo nie zamierzam cię nigdzie puścić!
C- hmmm... a co ty masz na myśli?
Jus- A ja mam plany.
C- ciekawe jakie?
Jus- No no....
C- Nie powiesz?
Jus- Nie bo to wyjdzie samo! Przynajmniej tak myślę.
C- aha...
Po konwersacji Justin się do mnie zbliżył objął mnie i zaczęliśmy się przytulać po czym doszło do delikatnych całusów ale to nie był koniec następnie Justin przeniósł mnie do sypialni na łóżko. Zapytał się:
Jus- Chcesz tego?
C- hmm... (mruknęłam z uśmiechem na twarzy następnie mówiąc): Tak
Jus- heh Wiem, że to jest twój pierwszy raz więc będę się stara aby cię nie bolało.
C- Mam nadzieję....
Justin powoli zaczął ściągać ze mnie ubranie. Ja czułam się dziwnie ale bardzo przyjemnie. Mój chłopak muskał moje usta i wtedy zaczął działać. 
Było namiętnie miło i bardzo przyjemnie.
(Dalej musicie się domyślić bo nie chcę kopiować tego co inne blogi pisały, a ja nie mam pomysłu jak wam to przedstawić w opowiadaniu)
 Był już wieczór ja przytuliłam się do Justina i po jakimś czasie zasnęliśmy. Gdy rano się obudziliśmy to Justina nie było w łóżku byłam sama. Wiedziałam, że nie mam ubrań na sobie ale zobaczyłam koszulkę Justina koło łóżka. Podniosłam ją i ubrałam, wtedy Justin przyszedł.
Jus- Cześć księżniczko!
C- Hej, co tam?
Jus- A dobrze.
C- Gdzie byłeś?
Jus- W kuchni
C- uuu...
Jus-Jesteś głodna?
C- Trochę...
Jus- To chodź zjeść!
C- ok
Wstałam i podeszłam do Justina przytuliłam go i pocałowałam. 
Jus- Ładna koszulka!
C- heh bo twoja
Jus- ładnie ci w niej!
C- A ty masz fajnie gatki :)
Jus- No wiem, wiem
C- A widziałeś moje?
Jus- Może gdzieś na łóżku są.
C- To ty idź ja przyjdę zaraz do kuchni.
Jus- ok
Poszłam poszukać ich, gdy już je założyłam to udałam się do Justina.
Jus- Usiądź!
C- Naleśniki?!
Jus- Jak widzisz! Wiem, że je lubisz <3
C- To się cieszę, że pamiętasz.
Moja gwiazda zachowała się jak zwykle cudownie jak dżentelmen, odsunęła i zasunęła krzesło.
Gdy spożywaliśmy posiłek to zauważyłam, że Justin się na mnie patrzy na moją twarz. Zapytałam się więc :
C- Dlaczego wpatrujesz się we mnie?
Jus- Zgadnij!
C- Nie wiem, powiedz!
Jus- Ponieważ bardzo mi się podobasz!
C- No popatrz ty też mi się podobasz.
Jus- Naprawdę?
C- Nie na żarty wiesz!
Jus- Ciekawe te żarty!
C- Nie no też mi się podobasz jest to chyba normalne, nie?
Jus- Tak też myślę.
Gdy zjedliśmy to ja włożyłam do zmywarki naczynia i poszłam po rzeczy aby się ubrać. Gdy już wyglądałam jak "człowiek" to usiadłam koło Justina na sofie, ten mnie pocałował, a do mnie zadzwoniła moja przyjaciółka. Ale Justin wziął mój telefon i powiedział, że jak coś chce to zadzwoni później. Ja chciałam wyrwać mu mój telefon ale Justin zaczął uciekać ja zaczęłam go gonić. Niestety nie udało mi się złapać mojego telefonu bo Justin uciekał. Gdy już zaczęłam się poddawać to zadzwoniła moja mama na mój telefon ale Justin go trzymał i kazałam mu, że jeżeli nie chce mi go oddać to, żeby odebrał on się zgodził. Odebrał telefon powiedział mojej mamie, że wieczorem zabiera ją i mnie do restauracji ale też będzie jego mama. Gdy skończyli rozmawiać to zapytałam się co tam u mamy. On powiedział, że wszystko dobrze i, że wieczorem jedziemy do restauracji, a zaraz jedziemy tylko my na zakupy ale najpierw do domu Justina. 
C- Justin jak na zakupy?(byłam zdziwiona)
Jus- No normalnie.(odpowiedział bardzo spokojnie)
C- Ale ja jestem w tej sukience i nie mam niczego innego.( Nie chciałam jechać na zakupy w takiej sukience)
Jus- No właśnie dlatego jedziemy na zakupy po ubrania dla mojej księżniczki.
Gdy Justin wszystko wyjaśnił to ja byłam już spokojniejsza. Po nie całej godzinie byliśmy u Jusa w domu. Bardzo lubiłam tutaj przebywać bo czułam się jak w moim własnym domu. Justin wziął prysznic i się ubrał tak:

Następnie powiedział, że też mogę wziąć prysznic, a on mi da jakieś ubrania. Tak też zrobiłam, po wykąpaniu się Justin dał mi swoją koszulę w kratkę ja miałam na szczęście sukienkę do której pasowała koszula i na sukienkę założyłam koszulę tak jakbym miała spódnicę i zwykłą koszulę. Uczesałam się ładnie i pojechaliśmy na miasto. Justin kupił mi dość dużo rzeczy bo: koszulki, 2 sukienki, 2  pary butów, różne spodnie. Sobie sam kupił buty i koszulki. Gdy wyszliśmy z ostatniego sklepu to Justin powiedział, żebym myślała nad kolorem. Nie wiedziałam o co chodzi ale gdy zobaczyłam, że Jus prowadzi mnie do kwiaciarni ja powiedziałam:
C- Przecież już wczoraj dostałam od ciebie piękny bukiet.
Jus- To co?? Jesteś moją księżniczką więc będziesz dostawała nawet dwa razy dziennie bukiety. 
C- Jesteś kochany<3
Jus- Ty też moja gwiazdko :) 
Kupił mi fioletowy bukiet róż, a kwiaty były posypane brokatem. Wyglądały bardzo ładnie.
Gdy wyszliśmy z kwiaciarni to ja zauważyłam pędzące w naszą stronę Beliebers i do tego mojego byłego. Zapytałam się szybko Justina czy możemy pobiec do samochodu. on nie miał nic przeciwko. Mój były widział, że zaczynamy biec więc on też jak i zresztą fani Justina zaczął biec. Na szczęście szybko wsiedliśmy do auta i zamknęliśmy drzwi. Justin wyjechał na szczęście szybko z parkingu i pojechaliśmy. Justin zobaczył wtedy jak mój były zaczął wyzywać Beliebers i powiedział, że ja mam nie wysiadać bo on na to nie pozwoli. Gdy on wysiadł wiedziałam, że to się nie skończy dobrze więc to samo zrobiłam. Gdy Mój były i Justin zaczęli się do siebie zbliżać to ja szybko podbiegłam i powiedziałam:
C- Uspokójcie się!
Jus- Camilla, on wyzywał ciebie i Beliebers i nie dam mu spokoju!
C- No więc ty Carl masz mnie i Beliebers przeprosić , a ty Justin nie zaczynaj!
Ca- Ciebie przeproszę ale nie je!
C- Mam tak naprawdę ciebie w du*ie i nie chcę nic od ciebie a bardziej zależy mi na Justinie i jego fanach!
Ca-( Złapał mnie za rękę ja szybko ją strąciłam) Dobra przepraszam wasz wszystkich.
Jus-No i tak ma być, a jak zobaczę, że masz coś do Camilli to cię chyba zabiję, a jak coś do moich fanów to to samo!
C- Dobrze to chodźmy trochę wtedy do fanów Justin!
Jus- ok!
Ca-Papa Camilla!
C- Spadaj!
Poszliśmy do fanów oni podziękowali nam za to co zrobiliśmy, zdobyli kilka fotek z nami i autografów Justina. Następnie ja i Justin wróciliśmy do domu jego. Było już po południu więc postanowiłam ja coś tym razem ugotować na obiad, a zrobiłam zapiekanki bo były bagietki i potrzebne do tego składniki. Bardzo nam smakowało. Później poszłam szykować się bo mieliśmy jechać do restauracji z Pattie i moją mamą. Justin zamówił nam stolik, zadzwonił do swojej mamy. Sam się ubrał jeszcze ładniej. I później po przygotowaniu się pojechaliśmy po moją mamę i udaliśmy się z nią do restauracji. Mamy nasze się poznały i chyba nawet polubiły. Rozmawialiśmy mamy dostały po bukiecie kwiatów. Były ucieszone. Po kolacji poszliśmy wszyscy na spacer bo blisko była plaża. Następnie Pattie wróciła do siebie do domu, Justin odwiózł moją mamę do domu, a ja z nim pojechałam po moje rzeczy i też odwiózł mnie do domu bo jutro szłam na szkolenie.
 Na pożegnanie mnie pocałował i poszłam do domu. Umyłam się pogadałam trochę z mamą i poszłyśmy spać.

---Ciąg dalszy nastąpi---

Dziękuję wam za to, że czytacie mojego bloga i zapraszam do oczekiwania na następny.
Dedykuje ten rozdział: +Anette B.  +Magdalena Fabisiak  +Marietta Murawska  +Magda B  i innym...
Byłam wczoraj na Believe Movie ten film jest cudowny i bardzo wzruszający polecam! Był już ktoś? Jak wrażenia?

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 19 Poznanie rodziny Justina

---Dzień poznania rodziny Justina---
Gdy sobie smacznie spałam to obudził mnie telefon był to Justin:
Jus- Cześć piękna, wstawaj!
C- Justin jeszcze daj mi chwilę.
Jus- Dobrze, pa
Gdy wyłączył się Jus to ja od razu zasnęłam, po jakimś czasie znów obudził mnie telefon.
Jus- Camilla jest już 11:00 wstawaj!
C- ok :)
Jus- To pa
C- pa
Znów zakończyliśmy rozmowę, chciałam już wstać ale niestety znów usnęłam. Byłam wyczerpana bo poszłam spać o 2:00 w nocy bo nie mogłam zasnąć. Wtedy znów usłyszałam telefon lecz był to SMS o treści: Za 1,5 godziny będę-Justin
Wtedy wstałam jakby mieli we mnie strzelać. Szybko poszłam do łazienki, odświeżyłam się, zrobiłam ze sobą porządek i gdy już stwierdziłam, że moje ciało jest gładkie i czyściutkie to wyszłam z ręcznikiem na sobie no i na głowie bo umyłam kuchni. Była na dole mama.
M- Cześć skarbie!
C- Cześć, która godzina?
M- 12:00
C- Co?!
M- No tak miałam iść cię budzić.
C- aha.. (na 16:00 miałam być z Justinem u niego w domu, a jak na razie nie byłam naszykowana w ogóle).
Szybko zjadłam śniadanie pobiegłam umyć zęby, następnie ubrałam bieliznę i moją sukienkę, którą dostałam od Justina. Usłyszałam telefon, odebrałam oczywiście dzwonił Justin:
Jus- Gotowa?
C- Jeszcze nie!
Jus- To szykuj się bo będę za nie całą godzinę.
C- Ale mieliśmy być na 16:00 dopiero
Jus- Tak ale chciałbym aby odbyło się to szybciej, nie jesteś zła?
C- Nie ok to ja się szykuję.
Jus- Pa
C-pa
Poszłam do łazienki umalować paznokcie na lekki beż. Zeszło mi to z 10 min czyli można powiedzieć że miałam jeszcze 30 min. Suszenie włosów też zajęło mi 10 min, następnie wyprostowałam włosy, a niektóre końcówki włosów zakręciłam. Ładnie to wyglądało ale miałam bardzo mało czasu bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Krzyknęłam aby mama otworzyła i żeby Justin poczekał na dole. Stresowałam się tym, że nie mamy czasu, a ja nie jestem jeszcze gotowa. Umalowałam się najszybciej jak mogłam bo chciałam wyglądać jak najlepiej więc potrzebowałam chwilę. Gdy makijaż był gotowy to założyłam naszyjnik z granatowym serduszkiem i pierścionek, który kiedyś dostałam od rodziców. Gdy buty też już były na nogach, a torebka(kopertówka) w mojej ręce to zeszłam na dół. Gdy Justin mnie zobaczył to się uśmiechnął tak jak i ja, moja mama tylko powiedziała: To moja piękna córka!, a Jus: Jesteś śliczna <3
C- Dziękuję!
Pożegnałam się z mamą i Juju też. Potem otworzył mi drzwi od domu, a następnie od jego Lamborghini . Wsiadłam i pojechaliśmy do domu Jusa, po drodze rozmawialiśmy. Padło pytanie ze strony Justina czy:
Jus- Denerwujesz się?
C- Trochę!
Jus- Nie masz czego, zobaczysz będzie miło.
C- Wiem, że będzie ale boję się reakcji.
Jus- Jakiej reakcji?
C- No jak mnie zobaczą, czy mnie zaakceptują, czy nie?!
Jus-Na pewno cię zaakceptują, a zresztą muszą. 
Gdy widziałam już podjazd domu mojego chłopaka to wtedy poczułam luz, że to kiedyś musi nastąpić. Gdy wysiedliśmy, oczywiście otworzone zostały moje drzwi to weszliśmy do środka. Zostałam przedstawiona przez mojego gwiazdora jego rodzinie. Każdy wydawał się bardzo miły. Nawet poczułam, że dzieciaki mnie polubiły bo poleciały w moją stronę komplementy:
(ozn. Jz-Jazzy, Jx- Jaxon, P-Pattie, Je-Jeremy, Ż-partnerka taty Justina)
Jx- Masz sukienkę jak księżniczka!
C- Dziękuję Jaxon!
Jz- Też mi się podoba!
C- Też masz ładną sukieneczkę Jazzy.
...
Jus- Może chodźmy coś zjeść?
Wtedy wszyscy usiedliśmy zaczęliśmy jeść i rozmawiać. Było bardzo miło, wszyscy traktowali mnie jak członka rodziny. Wieczór był miły i byłam szczęśliwa, że mogłam poznać tych cudownych ludzi. Gdy już się ściemniało to wszyscy pojechali do domu Pattie, tylko ja i Justin zostaliśmy w domu. Powiedział:
Jus- Chcę cię gdzieś zabrać co ty na to?
C- Pewnie!
Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy, gdy już byliśmy na miejscu to okazało się, że Justin zabrał mnie do pięknego parku. Był tam labirynt w kształcie serca i gdy doszło się do samego środka to była ławeczka, usiedliśmy tam i zaczęliśmy rozmawiać. Ogólnie wszystko było pięknie oświetlone. Gdy już się nasiedzieliśmy to poszliśmy do pobliskiej kawiarenki i zamówiliśmy ciasto i czekoladę do picia. Było bardzo miło, wszystko było pyszne po prostu jak w bajce. Po kawiarni poszliśmy spacerem do samochodu, po drodze spotkaliśmy fankę z jej rodzicami. Oczywiście Justin zrobił sobie z nią zdjęcie. Rodzice chcieli aby ona miała ze mną i z Justinem zdjęcie ale zrobiliśmy sobie wszyscy czyli rodzice fanki, fanka, Justin i ja. To spotkanie zostanie jej w pamięci. My poszliśmy do auta i pojechaliśmy do domu Justina. Siedzieliśmy sobie w salonie aż nagle mama zadzwoniła mówiąc z płaczem czy mogę teraz przyjechać. Ja się przestraszyłam.
C- Justin mama prosi mnie abym jak najszybciej przyjechała możesz mnie zawieść?
Jus- Tak, chodź a coś się stało?
C- Nie wiem ale płakała!
Jus- Dobra chodźmy.

Nie minęły całe 10 min, a byliśmy już w domu u mnie ja szybko pobiegłam do środka, a Justin za mną. Mama powiedziała, że musimy jechać do szpitala bo coś się dzieje. Wtedy Justin i ja pomogliśmy jej wstać z łóżka i zaprowadziliśmy do auta dobrze, że nie przyjechaliśmy Lamborghini tylko większym bo są miejsca dla większej ilości ludzi. Po krótkiej chwili byliśmy w szpitalu i okazało się, że mama wzięła tabletki na ból głowy, a wtedy moja siostra zaczęła dziwnie się zachowywać ale na szczęście nic się nie stało mama dostała środki które jej poprawiły stan i siostrze. Bo nie całej godzinie byliśmy u mnie w domu Justin siedział z nami przez godzinę, a później go przeprosiłam i powiedziałam, że zostanę z mamą i jak chce to też może, a jak nie to może wrócić do siebie. On posiedział jeszcze chwilę ale później pojechał. Ja kazałam mamie się położyć, ta zasnęła to ja się wykąpałam i poszłam spać. Obudziłam się rano i od razu pojechałam na siłownie nie jadłam nic. Ćwiczyłam przez 2 godziny bo czułam, że muszę to zrobić. Nawet się strasznie nie umęczyłam bo trochę wysiłkowych i trochę aerobiku. Gdy wróciłam do domu to wzięłam prysznic i pojechałam na kurs. Siedziałam tam 8 godzin z przerwą na której kupiłam sobie obiad i coś do picia. Wszystko szło dobrze. Po powrocie do domu byłam tak wykończona, że zasnęłam w salonie na kanapie. Obudziłam się dopiero rano wykąpałam się i takie tam.. Zadzwoniłam do Justina bo widziałam, że do mnie wczoraj dzwonił:
C- Cześć!
Jus- Hej co tam kotku?
C- A nic przepraszam, że nie odbierałam ale byłam wykończona i gdy wróciłam z kursu do domu to od razu zasnęłam. 
Jus- Nic się nie stało, a byłaś wczoraj na siłowni słyszałem.
C- Tak a skąd wiesz?
Jus- A stąd, że moja tancerka z grupy cię widziała.
C- Aha myślałam, że byłeś a ja cię nie widziałam. 
Jus- Nie nie było mnie. A jesteś ubrana?
C- heh tak a co?
Jus- Źle to zabrzmiało chodzi mi czy jesteś po domu ubrana czy gdzieś masz zamiar iść?
C- Aaa nie siedzę w domu.
Jus- To 14:00 Dostaniesz wiadomość i proszę cię abyś ładnie się ubrała.
C- Ok....
Jus- No więc jak chcesz to się szykuj bo jest 11:00, a my się później zobaczymy.
C- Dobrze to papa :*
Jus- Hej <3
Byłam ciekawa co Justin miał na myśli, co przygotował. Zjadłam umyłam włosy, następnie przyszykowałam się,dostałam SMS/a abym założyła sukienkę jak mogę i abym czekała na następną wiadomość, więc wyjęłam z szafy:

Pomyślałam, że będzie dobra i założyłam też buty, które są po wyżej. Powiedziałam mamie, że coś Justin dla mnie szykuje. I gdy byłam przyszykowana, czyli umalowana to akurat dostałam wiadomość o treści: "Idź do kwiaciarni, która jest blisko twojego domu i powiedz, że nazywasz się Camilla." Wyszłam z domu  i poszłam w stronę kwiaciarni gdy szłam czułam, że ktoś idzie za mną, ale nic weszłam do kwiaciarni i wtedy pewna pani dała mi różyczkę i liścik, w którym było napisane: Idź do parku tam gdzie przedwczoraj byliśmy i wejdź do labiryntu. Poszłam czułam czyjeś oczy cały czas ale w parku gdy byłam w labiryncie to czułam się pewniej bo zapomniałam o tym jak czytałam następną podpowiedź. Nogi zaczynały mnie boleć bo w takich butach nie daleko daje radę chodzić. Teraz miałam kierować się do kawiarenki gdzie byliśmy z Jusem. Dostałam tam liścik: Wyjdź z kawiarni i poszukaj Alfredo przy którymś aucie. Wyszłam od razu zaczęłam się dopytywać o to czy coś wie, on cały czas zaprzeczał lecz wiedziałam, że wie. On zawiózł mnie do 5 gwiazdkowego hotelu i kazał iść do recepcji. Poszłam tam dostałam karteczkę: Kieruj się na samą górę do, a tam szukaj drzwi z przyczepioną kartką z twoim imieniem. Poszłam, trochę szukałam bo był to duży hotel. Gdy znalazłam kartkę to złapałam za klamkę i wtedy drzwi otworzył Justin. Ucieszyłam się, że to koniec tej wielkiej zagadki. 
C- Nareszcie już myślałam, że na boso będę szła.
Jus- Nie, przepraszam!
C- Ok, a dlaczego tyle musiałam iść aby dojść do tego hotelu?
Jus- Ah to taka niespodzianka. Teraz zamkniesz oczy i ja pokieruję cię i pójdziesz to jest ostatnie o co cie proszę.
C- Dobrze.
Zamknęłam oczy i poszłam z Justinem do jakiegoś miejsca poczułam tylko chłodek jak na dworzu, nie myliłam się bo gdy otworzyłam oczy tak jak Jus mi kazał to zobaczyłam to:

Było ślicznie, był też stolik z czerwonym obrusem na środku był bukiet czerwonych róż, były świece na stole lecz nie tylko. Też było jedzenie. 
Jus- Chodź usiąść!
C- Pewnie!
Justin przysunął mi krzesło, a później odsunął. Było miło rozmawialiśmy przez dłuższy czas ja powiedziałam mu, że czułam jakby mnie ktoś śledził. Justin powiedział, że mam się nie bać ale w razie czego dzwonić od razu. Po zjedzeniu Justin z Marynarki bo był elegancko ubrany wyjął pudełeczko fioletowe i kazał mi otworzyć. Gdy otworzyłam to zobaczyłam pierścionek z napisem Love You był piękny:

Justin powiedział, że chce aby nic nas nie rozłączyło.  Ja się uśmiechnęłam
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, że będziecie czekać. Kocham was <3 i proszę o komentarze :) Miłęgo czytania następnych rozdziałów :)