czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 21 Choroba, ciąża czy zły dzień?

Następnego dnia gdy się obudziliśmy z Justinem to leżeliśmy przez  kilka minut. Justin jak to on nie umiał powstrzymać uczuć i zaczął mnie całować. Odebrałam to jako przywitanie, oczywiście odwzajemniłam pocałunki. Czułam, że chciał coś więcej więc mu od razu przerwałam.
C- Justin!-przerwałam mu pocałunki
Jus- Tak...-zapytał ze zdziwieniem
C- Możesz?
Jus- Co?
C- No jesteśmy u twoich dziadków w domu więc może nie chcieli by nie wiadomo czego słuchać :P-próbowałam mu wytłumaczyć
Jus- Ale jesteśmy u mnie w pokoju :)
C- To co?...
Jus- Dobrze jak nie chcesz to nie będę cię zmuszał!- powiedział to tak jakby się obraził na mnie, a ja nie chciałam się kłócić więc też od razu próbowałam wyprostować sytuację
C- Justin, proszę nie kłóćmy się.
Jus- Ja nie zamierzam się kłócić!
C- To dlaczego powiedziałeś to tak sucho?
Jus- Powiedziałem normalnie!
C- Nie ale dobrze niech ci już będzie!
Jus- Idę na dół!
C- Ok...
Gdy Justin poszedł na dół to ja wzięłam rzeczy, które miałam dziś ubrać i poszłam się odświeżyć, nie trwało to wieczność bo chciałam jak najszybciej pogadać z Justinem, głownie dowiadując się czy jest zły bo coś mu nie wierzyłam. Ubrałam spodnie khaki i do nich koszulę w kolorze białym. Związałam włosy w niedbałego koka i udałam się na dół. Dziadkowie oraz Justin siedzieli w salonie, ja podeszłam i się przywitałam, a wtedy Justin złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie tak abym usiadła mu na kolanach, gdy już siedziałam to zaczęliśmy rozmawiać, po jakimś czasie babcia Justina powiedziała:
B- Idę przygotować coś na śniadanie :)
C- Może mogę pomóc?
B- Jeżeli chcesz to pewnie :)
C- Dobrze to chodźmy!
My z babcią mojego chłopaka udaliśmy się do kuchni, a dziadek Jusa i on siedzieli na kanapie i oglądali powtórkę jakiegoś meczu. Ja pomagałam: wstawiłam wodę na herbatę, włożyłam do garnka jajka aby się ugotowały, pokroiłam razem z panią domu różne warzywa i zaczęłyśmy szykować stół w salonie abyśmy razem mogli spędzić czas przy śniadaniu. Gdy już wszystko było gotowe to usiedliśmy i Justin zaczął modlitwę gdy już powiedział "Amen" to każdy wziął sobie to co chciał i zaczęliśmy napełniać żołądki. W czasie gdy jedliśmy także wymienialiśmy się zdaniami. Było bardzo miło po czym gdy zjedliśmy znieśliśmy z Justinem i nie tylko naczynia do kuchni i włożyliśmy do zmywarki. Następnie usiedliśmy na sofie aż Justin nie wpadł na genialny pomysł:
Jus- Może byśmy pojechali do miasta bym pokazał Camilli gdzie zaczynałem i wiele innych rzeczy, co?
B- Pewnie możemy jechać, czemu nie!
D- Tak też tak uważam!
Jus- No więc zbierajmy się!
B- Justin tylko się naszykujemy i jedziemy.
Jus- ok
Ja z Jusem poszliśmy do jego pokoju i Justin założył na siebie Jeansy i granatowy T-shirt po czym przejechał ręką po włosach i usiadł koło mnie na łóżku.
Jus- Czemu cały czas się na mnie patrzysz?
C- Bo wiem, że jesteś zły na mnie.
Jus- Dlaczego miałbym być?
C- Ponieważ nie pozwoliłam ci na więcej...
Jus- Nie byłem i nie jestem zły po prostu byłem zdziwiony iż nie chcesz.
C- Naprawdę?
Jus- A okłamałbym cię myślisz?
C- No nie wiem!
Jus- Nie wiesz?- zapytał kpiąc
C- No nie wiem- odpowiedziałam w sposób taki aby się drażnić z moim chłopakiem
Jus- To już tobie mówię, że tak było :) ok?
C- Dobra, dobra...
Jus- Camilla..
C- Tak
Jus- Nie drażnij mnie!
C- Ok jak chcesz ale moja powaga może zabijać!
Jus- Ok to ja jednak rezygnuje!
C- Na pewno?
Jus- Tak!
C- To dobrze!
Po jakimś czasie usłyszeliśmy jak babcia Justina otwiera drzwi pierw pukając i mówi, że są już gotowi, więc wtedy postanowiliśmy iść do auta. Gdy tak zrobiliśmy to udaliśmy się w stronę Teatru gdzie Justin zaczynał. Dziadkowie Justina zrobili nam zdjęcie przy gwieździe jego. Zwiedziliśmy prawie całe miasto po czym poszliśmy z dziadkami Jusa do parku i tam spotkaliśmy grupkę fanek, były w wieku 16/18 lat oczywiście fotka była, autograf też po czym rozeszły się a my kontynuowaliśmy spacer. Kilka osób robiło nam zdjęcia. Justina to zaczęło denerwować, chciał podejść do tych osób ale powiedziałam aby nie reagował i zaproponowałam, że jeżeli chce to możemy iść z parku, a on wpadł na pomysł, że pójdziemy wszyscy do kawiarni, która była blisko parku. Jak byliśmy już w środku to zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy sobie jakieś ciasto i kawę Late. Do kawiarni przyszedł też przyjaciel Justina Ryan, nie wiedział, że tu jesteśmy ale gdy nas tylko zobaczył to podszedł i się przywitał.
Jus- Hej stary!
R- Cześć wam wszystkim!
Jus- Co ty tutaj robisz? Sam w kawiarni?
R- Czekam na dziewczynę!
Jus- Aha.. to czekaj już nie przeszkadzamy!
R- Nie spoko i tak powinienem ją przedstawić swojemu najlepszemu kumplowi, więc wiesz...
Jus- Ah to zaraz poznam twoją dziewczynę, ok
R- Jak tam Camilla i państwo się trzymają?
B,D- Dobrze!
B- Dziękujemy!
C- A dobrze dobrze!
R- To ok, o idzie moja dziewczyna, poczekajcie!
Ryan poszedł po nią i ją przyprowadził, gdy już ją poznaliśmy to przysiedli się do nas. Spędziliśmy tutaj jakiś czas po czym dziadkowie Justina nas zostawili i wrócili do domu, a my udaliśmy się w czwórkę na halę gdzie można pograć w różne rzeczy. Ja i dziewczyna Ryana Marta dobrze się dogadywałyśmy i ogólnie było miło. Gdy byliśmy na tej hali to postanowiliśmy zagrać w siatkę w dwa na dwa. Graliśmy kilka razy po czym stwierdziliśmy, że jest już wieczór i trzeba wracać. Gdy byliśmy już u dziadków to Justin przypomniał im, że my za kilka godzin wyjeżdżamy, a dokładnie o 18:00 bo chcemy jechać na noc do taty Jusa i jego rodziny. Dziadkowie jego byli trochę zawiedzeni, że nie zostajemy dłużej ale cóż.  Gdy już się pożegnaliśmy z dziadkami i wszystko wzięliśmy co nasze to wsiedliśmy do auta i Justin odpalił silnik i ruszył w stronę domu swojego ojca. Gdy byliśmy na miejscu wszyscy się ucieszyli, a zwłaszcza dzieciaki. Trafiliśmy na kolację, było miło lecz było późno więc położyliśmy się spać, jednak najpierw pobawiliśmy się trochę z dzieciakami i porozmawialiśmy z tatą Jusa i jego żoną. Gdy leżeliśmy sobie w pokoju gościnnym na łóżku to usłyszeliśmy jak ktoś idzie po cichu do naszego pokoju. Słychać po chwili było pukanie lekkie, gdy weszły te ludki to okazało się, że to Jazzy i Jaxon. 
Jz- Cześć!
Jx- Cześć!
Jus- A wy nie śpicie?
C- Mama wasza mówiła, że zasnęliście!
Jz- Nie bo udawaliśmy i czekaliśmy aż wy tutaj przyjdziecie.
Jus- Aha, więc dziś nie śpicie?
Jz- Chcielibyśmy z wami!
C- Z nami?
Jz- Tak! Jaxon też chce!
Jus- Co ty na to Camilla?
C- Zastanowię się- wiedziałam, że im pozwolę ale chciałam przetrzymać ich w niepewności
Jz- Prosimy Camilla!
C- No .....to chodźcie!
Jz- Dziękujemy- Dzieciaki wskoczyły na łóżko i nas przytuliły. Było to miłe.
Przytuliły się i my ich przykryliśmy, Justin pocałował mnie w czoło i wtedy:
Jz- A mnie?
Jus- Dawaj czoło!
Pocałował siostrę po czym swojego brata i zgasił światło położył się i zasnęliśmy. Rano obudziły nas promienie słońca przebijające się przez okno nad łóżkiem. Dzieciaki zaczęły wariować, a my z nimi aż przyszedł tata Justina i jego rodzeństwa. 
Jeremmy*(T)
T- A wy nie śpicie tylko już każecie Camilli i Justinowi się z wami bawić?
Jus- Oni z nami spali i nie przeszkadzają nam więc stwierdziliśmy, że się pobawimy.
T- Przecież spali u siebie!
Jz- Nie bo udawaliśmy!
T- Aha... jak się mama dowie to co wtedy?
Jz- Możesz zawsze jej nie mówić!
T- A co z tego będę miał Jazzy?
Jz- Buziak wystarczy?
T- Tak!
Jazzy podeszła dała buziaka swojemu tacie i wróciła do zabawy.
T- Justin zaraz zejdźcie na śniadanie!
Jus- Dobra!
Bawiliśmy się jeszcze chwilę po czym zeszliśmy jeszcze w piżamach na śniadanie, gdy zjedliśmy wróciliśmy z Justinem do góry.
C- Justin ja idę wziąć prysznic!
Jus- Ok!
Poszłam do łazienki, która była połączona z pokojem i chciałam się zrelaksować przy spadających na mnie kropli wody. Było to fajne uczucie bo można było zapomnieć na jakiś czas o realistycznym świecie. Lecz niestety przerwał mi tą chwilę Justin wchodzący do łazienki. Wtedy ja zaczęłam mówić:
C- Co ty robisz?
Jus- Przyszedłem do łazienki!
C- Po co?
Jus- A nie mogę?
C- Możesz ale musisz?
Jus- Chcę!
C- To wyjdź!
Jus- Dlaczego?
C- Bo proszę!
Jus- No dobrze!
Gdy już wyłączyłam wodę i ręcznik służył mi za okrycie to przyszedł mój chłopak.
Jus- Już piękna?
C- Tak!
Jus- To teraz ja użyję prysznica!
C- heh ok!
Jus- Zapewne nie chcesz jeszcze raz zamoczyć swego ciała?
C- Pewnie nie!
Jus- Dobrze!
Wytarłam się po czym się ubrałam w leginsy i zwiewną bluzkę, wytarłam włosy i pozostawiłam je dotykające moich ramion do wyschnięcia. Poszłam do pokoju i ogarnęłam ten bałagan na łóżku i nie tylko, byłam zamyślona i nic nie słyszałam aż nagle poczułam dotyk, jak Justin swoimi rękoma objął mnie w tali. 
C- Przestraszyłam się!
Jus- Przepraszam, nie wiedziałam, że się mnie boisz!
C- Nie boję się ciebie tylko byłam zamyślona i to właśnie dlatego.
Jus- Ok...
Zeszliśmy na dół rozmawialiśmy przez długi czas z rodzinką Jusa, a później zaczęliśmy się bawić wszyscy grając w różne rzeczy. Zeszło nam to do późna i stwierdziliśmy, że my musimy się zbierać bo do Los Angeles długa droga. Tak też było zapakowaliśmy rzeczy do samochodu, pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę. Przez jakiś czas była po między nami cisza ale przełamał ją Justin.
Jus-Dlaczego nic nie mówisz?
C- A co mam mówić?
Jus- Nie wiem cokolwiek!
C- Nastrój mi się zepsuł!
Jus- Dlaczego tak mówisz?
C- Bo mnie głowa boli!
Jus- Mam podjechać do apteki po jakieś tabletki?
C- Nie dam radę!
Jus- Na pewno?
C- Tak!
Jus- Coś jeszcze cię boli?
C- Nie!
Jus- Może okres?
C- Nie na pewno nie!
Jus- To nie wiem!
C- Myślisz, że głowa nie może boleć tak od tak?
Jus-Wiesz ja nie jestem lekarzem
C- Tyle to wiem! Ale umiesz się zaopiekować innymi!
Jus- Ktoś to musi potrafić!
C- Pewnie tak!
Jus- A może w ciąży jesteś i zostanę tatą!
C- Justin... nawet nie zaczynaj!
Jus- No co?
C- Wątpię bo się zabezpieczaliśmy!
Jus- Wiesz czasami i to nie wypali!
C- Możesz?
Jus- Dobra już nic nie mówię!
C- Moja mama jest w ciąży i powiem szczerze, że wolałabym zaczekać jeszcze zanim okaże się, że będziemy rodzicami!
Jus- Ok będziemy czekać!
C- Mam nadzieję, że zgadzasz się ze mną?
Jus- Tak, mamy czas!
C- To prawda!
Byliśmy po kilku godzinach na miejscu była 21:00
Wysiedliśmy Justin wziął torby, a ja poszłam otworzyć drzwi, weszliśmy Justin poszedł torby zanieść na górę, a ja szybko postanowiłam zrobić kolację bo byłam głodna i nadal mnie głowa bolała więc pomyślałam, że przejdzie mi jak coś przekąszę. Po pięciu minutach wyszła pyszna jajecznica. Justin był pod wrażeniem, że tak szybko mi się udało. Gdy jedliśmy to Justin zadał pytanie:
Jus- Zostaniesz dzisiaj u mnie ok?
C- Dobrze!
Jus- Jutro jak będziesz chciała to cię odwiozę a jak nie to nie.
C- Ok.
Zjedliśmy włożyłam naczynia do zmywarki poszłam się umyć Justin tak samo ale on później niż ja. Następnie poszłam do sypialni i usiadłam na łóżku ponieważ zakręciło mi się w głowie. Gdy Justin przyszedł ja jeszcze siedziałam, było mi już lepiej ale jeszcze siedziałam. 
Jus- Kochanie coś się stało?
C- W głowie mi się zakręciło ale już mi lepiej!
Jus- Może chcesz jednak jakiś środek?
C- Nie naprawdę już mi lepiej!
Jus- No dobrze to połóżmy się spać!
C- Ok
Położyliśmy się spać po czym położyłam głowę na torsie Justina i zasnęłam.

---Ciąg dalszy nastąpi---

Przepraszam, że nie dodawałam tak długo rozdziałów ale czytałam Danger/a bo nadszedł na niego czas :) Ale postaram się już normalnie dodawać rozdziały choć czytam teraz "Danger Back" Pozdrawiam was i proszę o komentarze :)
Jak będzie 10 komentarzy to dodam następny rozdział :)

Czytasz=Komentujesz 

10 komentarzy: