poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 22 Kłótnia, która nie wychodzi na dobre...

Gdy sobie spałam i śniłam to wyciągnął mnie z tego dźwięk dzwoniącego telefonu, otworzyłam oczy po czym od razu usiadłam na łóżku jak bym się czegoś przestraszyła. Lecz zobaczyłam, że drzwi się otworzyły od pokoju i wszedł Justin od razu mnie przeprosił.
Jus- Przepraszam już biorę telefon :)
 C-Ok i tak już nie zasnę!
Justin odebrał telefon i zaczął rozmawiać z tego co się okazało to rozmawiał o tym iż musi gdzieś zaraz być. Ja wstałam bo wiedziałam, że nie zasnę i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy skończyłam, prawie dostałam zawału, ponieważ Justin postanowił wejść bez pukania.
Jus- Co tam?
C- Że co? Zawału przez ciebie prawie dostałam, a ty pytasz co tam?
Jus- Przepraszam, nie wiedziałem, że boisz się mnie.
C- Już mnie nie denerwuj!
Jus- Mam nadal przepraszać czy co?
C- Po prostu jak możesz wyjdź!
Jus- Dobra będę na dole
C- ...
Ja wytarłam swoje ciało białym ręcznikiem po czym obwinęłam je wokół swojego ciała. Wysuszyłam włosy, rozczesałam je, związałam po czym zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam się w czyste ubrania, które zostały mi jeszcze z podróży. Postanowiłam zejść na dół, a tam czekała mnie miła niespodzianka, a mianowicie: śniadanie.
Jus- Hej słońce!
C- Lubisz mnie wkurzać po czym mi słodzić?
Jus- Uwielbiam!
C- Tak też myślałam :)
Jus- Dobrze, może jesteś głodna?
C- No jestem- powiedziałam to w sposób bardzo śmieszny, ponieważ wyglądało to jak prośba o jedzenie.
Jus- To siadaj i zjedzmy moje piękności- Justin słodził mi jak tylko mógł.
C- Widzę, że dbasz o to abym nie schudła :P
Jus- Od czasu do czasu chyba możemy zjeść coś takiego?
C- No niby możemy.
Wzięłam do ręki widelec i zaczęłam jeść jajecznicę, a do tego ciepłe rogaliki i herbata. Było naprawdę bardzo dobre to śniadanie. Oczywiście powiedziałam to Justinowi. Po czym oznajmił mnie:
Jus- Kochanie, ja muszę jechać do studio dziś i mogę cię zawieźć do domu bądź jak chcesz możesz zostać, bo nie chcę cię ciągnąć do studio na nie wiadomo ile.
C- Odwieziesz mnie do domu bo nadal się najlepiej nie czuje.
Jus- Dobrze, może powinnaś iść do lekarza co?
C- Przejdzie mi uwierz!
Jus- Jak chcesz, przecież nie wezmę cię na siłę do niego.
C- heh
Po posprzątaniu naczyń poszłam wziąć swoje rzeczy do Justina do pokoju i wtedy przyszedł on. Podszedł do mnie po chwili obrócił mnie do siebie i zaczął mnie namiętnie całować. Odepchnęłam jego, a wtedy:
Jus- Dlaczego to zrobiłaś?
C- Nie mieliśmy jechać?
Jus- Dobrze ale chyba jesteś ważniejsza!
C- Raczej nie!
Jus- Nie okłamuj siebie samej!
C- Dobra to teraz biorę torbę, a ty bez zarzutów mnie odwieziesz, ok?
Jus- Jak tak bardzo nie chcesz być blisko mnie to ok!
C- Zamknij się!
Jus- Taka jest prawda!
C- Ty nie znasz prawdy!
Jus- Oj wiem więcej niż ty!
C- HAHA.. To było zabawne!
Jus- W twoich ustach to lepiej by brzmiało.
C- Oj wiem więcej niż ty!
Jus- Widzisz mówiłem, że lepiej brzmi!
C- Ok ok, a teraz idziemy!
Jus- Daj ja wezmę torbę!
C- Jak chcesz...
Justin wziął torbę i zeszliśmy po schodach na dół i udaliśmy się do samochodu. Justin wyjechał z podjazdu na ulicę i wrzucił bieg, następnie jechaliśmy w stronę mojego domu. Byliśmy tam po kilku minutach u mnie dostałam buziaka od Justina na pożegnanie po czym wzięłam torbę, ogólnie Justin chciał mnie odprowadzić ale powiedziałam aby jechał, a ja sobie dam radę. Gdy weszłam do domu to mama od razu do mnie podeszła i mnie przytuliła .
M-  Hej córeczko!
C- Cześć Mamo! Jak tam? Co u mojej siostry?
M- A dobrze, rozbierz się, zanieś rzeczy i opowiesz nam jak było.
C- Ok
Poszłam zanieść rzeczy, przebrałam się w coś innego bo było mi nie wygodnie po czym zeszłam na dół i przywitałam się z tatą bo był i od razu kazali mi siadać i opowiadać. Oczywiście powiedziałam im, że rodzina Justina jest bardzo miła i fajnie było. Około 14:00 usłyszałam telefon więc udałam się akceptować połączenie:
Jus- Hej!
C- Cześć!
Jus- Co tam?
C- A dobrze, a ty masz przerwę?
Jus- Tak, a co?
C- Nie nic tak się pytam!
Jus- Ok ja muszę już kończyć.
C- To tylko po to dzwoniłeś?
Jus- Tak aby usłyszeć twój głos!
C- Ok, zadzwoń wieczorem.
Jus- o 18:00 będę miał przerwę, papa :)
C- Pa :) 
Po zakończonej rozmowie zeszłam na obiad, po zjedzeniu wróciłam do pokoju  i odwiedziłam mojego TT po czym zadzwoniłam na Skypie do moich przyjaciółek. Gadałyśmy o różnych rzeczach przez długi czas. Gdy postanowiłam, że robi się późno i  powinnam się iść kąpać.
Też tak zrobiłam, po jakiejś dobrej godzinie byłam już w łóżku i przypomniałam sobie, że Justin miał do mnie zadzwonić o 18:00, a była 21:53. Nie było to fajne uczucie gdy się z kimś umawiasz, a ta osoba cię olewa. Nie ukrywam byłam wściekła. 
M- Camilla!
C- Tak- zeszłam szybko na dół aby zobaczyć co się dzieje bo zazwyczaj jak mama coś chciała to przychodziła do mnie. 
Jak zeszłam okazało się, że wszystko jest dobrze tylko mama chciała abym pomogła jej w sprzątaniu. Tak też zrobiłam aby mamie ulżyć. Następnie poszłam do pokoju i gdy już leżałam to zerwał mnie z łóżka telefon, wstałam i odebrałam:
C- Co chcesz?
Jus- Cześć!
C- Po co dzwonisz?
Jus- Ponieważ jesteś moją dziewczyną.
C- Dobrze i co z tego?
Jus- No chciałem z tobą pogadać
C- Fajnie tylko jakbyś nie zauważył jest po 22:00 i ludzie chodzą czasem spać, a po za tym miałeś zadzwonić o 18:00 no ale..
Jus- Przepraszam!
C- Że co?!
Jus- Możemy już normalnie pogadać?
C- Jeżeli uważasz, że jest wszystko dobrze to się mylisz!
Jus- Camilla, kochanie!
C- Dobrze już skończyłeś bo nie zamierzam z tobą gadać!
Jus- Nie i jak się rozłączysz to zaraz będę u ciebie, więc jak chcesz tego uniknąć to pogadaj ze mną!
C- Grozisz mi?!
Jus- Nie tylko stwierdzam fakt!
C- To już stwierdziłeś więc pa!
Jus- STOP!
C- Weź się ogarnij ludzie chcą spać!
Jus- Gdy ze mną pogadasz to szybciej pójdziesz spać!
C- To mów bo idę spać!
Jus- Przepraszam, że nie zadzwoniłem ale zapomniałem i dopiero teraz mi się przypomniało, wiem, że to wygląda nie zbyt dobrze ale chcę ci udowodnić, że naprawdę zapomniałem. Byłęm zajęty i nawet o 18:00 nie miałem przerwy tylko później i to bardzo krótką bo nie było czasu na takie rzeczy...
Przerwałam jemu mówienie.
C-Czy gdy miałeś tą przerwę krótszą to nie mogłeś zadzwonić?
Jus- Mówię, że zapomniałem, ale przepraszam!
C- Dobrze Justin przeprosiny swoją drogą ale to też mogło być tak, że po prostu nie chciało ci się ze mną gadać!
Jus- To nie tak!
C- Więc będzie lepiej gdy dasz mi już spać!
Jus- Wybaczysz mi?
C- Nie mam podstaw!
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon po czym położyłam się lecz przedtem zgasiłam światło w pokoju. 
***Oczami Justina***
Rozmawiałem z Camillą próbowałem ją przeprosić lecz nic z tego, zdenerwowałem się dlatego, że nie dała mi się wytłumaczyć. Nie wiedziałem co mam robić, jeszcze  raz do niej zadzwoniłem lecz nic po czym próbowałem jeszcze raz, nadal nic tylko operator mówił : abonament jest niedostępny, prosimy zadzwoń później!
Byłem zły i wszystko we mnie buzowało, postanowiłem pojechać do niej. Wiedziałem, że może już spać ale nie chciałem jej/nas tak zostawiać. Wsiadłem w samochód i jechałem w stronę jej domu, w czasie gdy byłem w drodze wyjąłem telefon i próbowałem wciąż dzwonić. Niestety większą uwagę zwracałem na telefon niż na drogę. Po pewnym czasie zobaczyłem, że ulice są puste więc zwiększyłem prędkość po czym znów moja uwaga była zwrócona na dzwonieniu do mojej dziewczyny, wtedy usłyszałem pisk opon oraz dźwięk klaksonu. Nie zdążyłem zobaczyć w lusterka, a wtedy poczułem wyrzut przez przednią szybę, nie miałem pasów zapiętych. Widziałem jak lecę przez szybę po czym poczułem wielki ból...
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Trochę moim zdaniem tragiczny ale zobaczymy czy Justin żyje czy nie....
Teraz pewnie pomyślicie, że jestem nie normalna pisząc, że on może umrzeć lecz wiedzcie, że blog się nie kończy :) Kocham was <3

2 komentarze:

  1. ZAWALISTY ♥ MAM NADZIEJE, ŻE NIE UMRZE, A KALMILA POWINNA ZMIENIĆ ZACHOWANIE CO DO NIEGO :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda powinna do niego zmienić zachowanie. Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń