piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 23 Czy kiedyś może być idealnie...

Po jakimś czasie wróciłam do domu bo z Justinem została jego mama. Oczywiście tata wrócił ze mną, a moje myśli były nadal zmieszane lecz wierzyłam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Poszłam się umyć bo od 4 nad ranem nie było mnie w domu do teraz (była godzina 19:00) Byłam zmęczona tym wszystkim. Nie jestem osobą pobożną lecz postanowiłam się pomodlić o mojego chłopaka. Gdy już czułam zmęczenia takie, że moje powieki już opadały, a nie musiałam czekać długo to położyłam się i usnęłam. Następnego poranka obudził mnie dzwonek w telefonie, prawdopodobnie ktoś do mnie próbował dzwonić, ale nie mogłam znaleźć mojego telefonu, a jak już przypomniało mi się, że jest w torebce to sprawdziłam kto był taki nie cierpliwy i okazało się, że to Pattie, od razu do niej oddzwoniłam:
P-Hallo?
C- Dzień dobry!, coś się stało?
P- Będziesz dziś w szpitalu?
C- Tak zaraz jadę, a coś się stało z Justinem?
Po chwili ciszy moje serce zaczęło bić mocniej gdy nagle usłyszałam słowa: "Jesteś?". Zatkało mnie całkowicie bo usłyszałam bardzo słabe "Jesteś?" i wiedziałam, że to jest głos mojego chłopaka. Łzy spływały mi po policzkach jak by to był jakiś wodospad lecz po pewnym czasie powiedziałam z płaczem wyczuwalnym w moim głosie:
C- Jestem....Justin
Jus- Nie płacz!
C- Zaraz będę u ciebie!
Jus- Nie śpiesz się!
C- pa :*
Rozłączyłam się pobiegłam do szafy wyjęłam ubrania, pierwsze, które mi się rzuciły w oczy i się przebrałam po czym wybiegłam z pokoju w ręce trzymając dokumenty, torebkę i telefon. Udałam się do kuchni gdzie tata siedział na krześle i patrzył na mnie ze zdziwieniem, a ja wciąż płakałam.
T- Co się stało?
C- Justin się obudził, jadę do niego jedziesz?
T- Tak odwiedzimy mamę!
C- To szybko, czekam w aucie!
Wyszłam z domu i wsiadłam do auta po czym czekałam aż tata dołączy. Po nie długiej chwili był już i siedział na miejscu pasażera. Wtedy odpaliłam samochód, zdążyłam się trochę uspokoić i pojechaliśmy. Jechałam ostrożnie lecz szybko, tata się na mnie patrzył jak na ducha. Przez te wszystkie wrażenia nie zdążyłam nawet się uczesać, wyglądałam jak chodzące nieszczęście. Gdy byliśmy już pod szpitalem na parkingu to:
T- Przeczesz włosy chociaż...
C- Ok- wzięłam ręką przejechałam trzy razy i wysiadłam razem z ojcem z auta, zamknęłam pilotem je i prawie, że biegłam do szpitala, gdy byłam przy wielkich szpitalnych drzwiach to odwróciłam się do taty i powiedziałam:
C- Jak tylko zobaczę Justina to przyjdę do was <3 Kocham cie!
T- Ja ciebie też <3
Poszłam do windy i wybrałam przycisk na 2 piętro bo właśnie tam Justin leżał, byłam bardzo nie cierpliwa aż zobaczę Justina.  Jak stałam już przed jego pokojowymi drzwiami to serce mnie mocno ukuło, nie wiem dla czego ale... 
Jak tylko otworzyłam drzwi znów się rozkleiłam i od razu podeszłam do Justina go przytulić. Zrobiłam to najlżej jak tylko mogłam.
Jus- Hej!- powiedział to bardzo wolno i jego słowa brzmiały jakby nie miał sił i tak właśnie było bo był osłabiony.
C- Cześć...Justin
Jus- Nie płacz skarbie!
Odwróciłam się do ściany i moje ręce trzymały i zakrywały moją twarz lecz po chwili się odwróciłam.
P- Ja już idę Justin przyjadę później, trzymaj się i nie wysilaj się! Papa Justin i Camilla!
C- Dziękuję.... Do  widzenia!
P- Nie masz za co dziękować, trzymajcie się!
Pattie poszła, a ja podeszłam bliżej mojego kochanego skarba.
Jus- Już dobrze Camilla!
C- No właśnie nic nie jest dobrze....
Jus- Wiem co do mnie mówiłaś  i to nie jest twoja wina i nie masz za co przepraszać to ja powinienem się obwiniać nie ty siebie, Kocham cię i cię nie zamierzam zostawić!
C- Ja ciebie też kocham ale jakbym nie zaczęła kłótni to to by się nie wydarzyło...
Jus- Co jest to jest i tyle...
C- Modliłam się o ciebie!
Jus- Myślałem, że nie jesteś pobożna...
C- Dla ciebie mogę się zmienić!
Jus- Aww..
C- Ale poczucie to nawet masz jak jesteś osłabiony!
Jus- Muszę mieć!
C- Już nigdy nie chcę się z tobą kłócić!
Jus- Ja z tobą też nie.... słyszałem, że niżej leży twoja siostra!
C- Tak- od razu się uśmiechnęłam
Jus- Nie idziesz do niej?
C- Mam pomysł ale musisz tu poczekać kilka minut, dobrze?
Jus- Dobra tylko nic nie odwal
C- Haha ja mam coś odwalić?!...
Mój pomysł był bardzo moim zdaniem fajny i ciekawy. Poszłam jak tylko szybko się dało do mamy i całej mojej rodziny. Gdy byłam już:
C- Cześć rodzinko- powiedziałam cicho wchodząc do sali gdzie była moja mama, która trzymała maleństwo na rękach.
T,M- Cześć skarbie!
C- Jak tam moja siostra?
M- Dobrze chcesz ją potrzymać?
C- Ja?
M- Tak jesteś jej siostrą!
C- Dobrze, Pewnie!
Mama mi ją powoli podała do rąk i ją trzymałam tak aby jej nic nie zrobić.
M- Co u Justin?
C- Czeka na mnie i  przyszłam się właśnie zapytać czy mogę siostrzyczkę moją przedstawić Justinowi?
M- Myślę, że tak, ale poczekaj zapytam się pielęgniarki czy też mogę iść z wami!
C- ok Justin się ucieszy!
Pielęgniarki miały tam swoje zdanie ale moja rodzina nie widziała minusów aby przejść z piętra na piętro. Poszliśmy do Justina i gdy weszłam pierwsza z siostrą na rękach to on się do mnie uśmiechną bardzo szczerze.
Jus- ohh...
C- To jest moja siostra, a to siostro jest mój chłopak!- przedstawiłam  ich sobie.
Jus- Jak się nazywa?
C- Nie wiem zaraz przyjdą moi rodzice to się zapytamy!
Jus- Przyjdą?
C- Tak a nie chcesz?
Jus- Ja tego nie mówiłem!
C- Zobacz Justin ona się uśmiecha!
Rodzice przyszli tak jak mówiłam i przywitali się z Justinem po czym Justin zapytał:
Jus- Jak się nazywa państwa maleńka córka?
M- Chcieli byśmy aby Camilla wybrała!
C- Naprawdę?
M- Tak jak chcesz to Justin może z tobą!
Jus- Nie patrz się tak na mnie Camilla ja nie wiem co masz na myśli, najpierw powiedz, a ja ci coś pomogę wybrać ewentualnie.- Spoglądałam na Justina bo nie wiedziałam jakie on ma imiona na myśli ale okazało się, że czeka aż pierwsza coś powiem.
C- Może coś z: Jasmine, Caroline, Jena, Mia, Victoria?
Jus- Może Victoria?
C- Pewnie bardzo ładne imię bo zwycięstwo!
Jus- heh... No więc miło cię poznać Victorio!
C- Na pewno ci odpowie ale nie dziś!
Jus- Przecież wiem!
Rozmawialiśmy sobie jeszcze z Justinem jakiś czas po czym rodzice zabrali małą i zostaliśmy tylko my. Była na początku cisz, która wydawała się chora bo nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Justin po jakimś czasie zaczął:
Jus- Jak wyjdę stąd to zabiorę cię i twoją siostrę na piknik!
C- Będę pamiętać!
Jus- Mam nadzieję! Ktoś w 
razie czego będzie musiał przypomnieć!
C- Czyli na to liczysz?- Uśmiechnęłam się kpiąco( jak tak się da)
Jus- Kocham cię<3
C- Ja ciebie też!
Rozmowa się kleiła do czasu gdy tata przyszedł i się zapytał czy jadę z nim ale ja się spojrzałam na Justina i powiedziałam:
C- Mogę z tobą zostać Justin?
Jus- A nie lepiej abyś wróciła?
C- Nie, czyli tato zostaje!
T- Dobrze to trzymajcie się!
Tata poszedł, a ja znów rozmawiałam z Justinem o nas....

---Ciąg dalszy nastąpi---

To nie koniec szpitala, to dopiero początek!
Pozdrawiam: +Marietta Murawska  +Anette B.  +Magda lena  +Magda B  +Justin Bieber  +Belieber Forever  i innych moich czytelników :) <3

1 komentarz: