poniedziałek, 17 marca 2014

UWAGA!!!

Postanowienie!!!
Stwierdziłam, że blog się w tym miejscu kończy. Moim zdaniem jest on nudny i nikt go nie czyta oprócz pojedyńczych osób, więc decyzja została podjęta. Chyba, że ktoś chciałby pisać dalej wtedy proszę pisać. Dane w kontaktach :) 
Przepraszam!!!

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 24 Decyzja w trakcie rozpatrywania

Następnego dnia obudziła mnie moja siostrzyczka Victoria, ponieważ z nią spałam(Jakoś tak się złożyło, że się bawiłyśmy i obie zasnęłyśmy). Victoria swoimi malutkimi rączkami bawiła się moimi włosami i w ten właśnie sposób się obudziłam. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech, jak nigdy po obudzeniu. Zazwyczaj nie chce mi się nic po wstaniu na równe nogi. 
Przytuliłam Vicki i trochę się z nią pośmiałam, po czym położyłam sobie ją na brzuchu i poszłam na dół do kuchni. Spotkałam siedzących przy stole rodziców, rozmawiających ze sobą. Przywitałam się i zaczęliśmy konwersacje:
T- Victoria spała z tobą, prawda?
C- Tak
T- Ale powiedz kochanie, że nasze córki pięknie wyglądają razem, racja?- Tata powiedział do mamy coś co wiedziałam, lecz do końca się z tym nie zgadzałam, ponieważ moja siostrzyczka jest piękna ale czy ja jestem to do końca nie mogę potwierdzić.
M- Oczywiście one zawsze razem będą ślicznie wyglądać ale gdy nie są blisko siebie to i tak możemy potwierdzić, że "stworzyliśmy" piękne niewiasty.
T- Pewnie
C- Za dużo cukru, za dużo!
M- haha
T- No musimy przejść na jakąś dietę... -tata powiedział z sarkazmem wyczuwalnym na kilometr
C- Chciałabym dziś jechać do Justina, więc....
M- Ja jestem w domu więc masz wolną rękę, kochanie
C- ok :)
Mama wzięła Viki na swoje ręce i poszła do kuchni aby przygotować jej jedzenie na śniadanie, a ja udałam się do swojego pokoju, ponieważ stwierdziłam, że nie jestem głodna. Gdy otworzyłam drzwi to przypomniało mi się jak pierwszy raz Justin stał w moim pokoju. Weszłam w głąb i wtedy z transu wyciągnął mnie telefon, a była to moja przyjaciółka:
Ca-Hej Camilla!
C- Cześć Caroline:)
Ca- Dlaczego tak długo się nie odzywałaś?
C- A miałam kilka spraw na głowie trochę ważniejszych niż moje życie towarzyskie.
Ca- Aha... Może chciałabyś jutro iść ze mną i Ann do kina, tylko we trójkę, co?
C- A bardzo fajny pomysł, myślę, że jakoś może się udać!
Ca- Ah to świetnie to jutro rano zadzwonię do ciebie i powiem ci o której godzinie i gdzie się spotykamy, ok?
C- Ok to czekam na telefon :)
Ca- OK to ja kończę papa do jutra!
C- Pa <3
Po zakończonej rozmowie postanowiłam się trochę odświeżyć i poszłam do szafy po ubrania. Gdy brałam letni prysznic to usłyszałam jak telefon do mnie dzwoni więc postanowiłam ograniczyć relaks i wyszłam spot prysznica, obwinęłam się w ręcznik i poszłam odebrać, oczywiście tak jak myślałam był Justin:
C- Cześć!
Jus- Hej co tam?
C- A właśnie wybiegłam spod prysznica aby odebrać telefon :)
Jus- Czyli przeszkadzam?
C- Nie, nie ma co tracić życia pod wodą wolę z tobą pogadać!
Jus- hmmm a mamy o czym?
C- Tak mamy!
Jus- A mam się bać?
C- Nie bo chcę ci tylko powiedzieć, że chcę się z tobą spotkać pierw, a później ci powiem!
Jus- Ok to chcesz do mnie przyjechać?
C- Ok tylko ogarnę się i będę ok?
Jus- spoko jak chcesz to weź Victorię, będzie fajnie :)
C- Zobaczę, muszę się się zastanowić i zapytać rodziców :)
Jus- ok to do zobaczenia papa
C- papa :)
Znów udałam się do łazienki, wytarłam swoje wilgotne ciało i odziałam je pierw w bieliznę po czym nałożyłam na nie białe szorty i do tego różową koszulę z rękawami 3/4, na nogi założyłam sandałki. Wysuszyłam włosy po czym lekko opuściłam je na moje ramiona i, że stwierdziłam, że nie chce mi się robić makijażu to go nie zrobiłam. Poszłam do rodziców i zapytałam się czy mogę wziąć małą ze sobą bo Justin nas obie zaprasza. Oni się zgodzili lecz nie byli pewni czy na pewno nie będzie nam przeszkadzać. Wzięłam małą do samochodu, zapięłam ją w foteliku pasami i sama wsiadłam, odpaliłam auto i ruszyłam w stronę domu Justina. Przez lusterko widziałam tylko, że Viki zasnęła. Gdy dojechałam to zadzwoniłam do Justina czy może mi z nią pomóc bo nie chcę jej zostawiać. Po chwili się pojawił i odpiął ją z fotelika i wziął ją na ręce i zaniósł do swojej sypialni, położył ją i przykrył. Położyliśmy ją tak, że nie udałoby jej się spaść więc mogliśmy iść robić coś innego.
Zeszliśmy do salonu.
Jus- No dobrze więc chcesz coś do picia bądź jedzenia?
C- Poproszę coś do picia :)
Jus- Ok a co chcesz?
C-Cokolwiek :)
Jus- Zdajesz się na mnie?
C- Pewnie :)
Jus- To czekaj!
Justin poszedł, lecz nie trwało długo i wrócił, podał mi szklankę ze złocistym płynem w środku, a był to sok jabłkowy.
Jus- Mam tylko jabłkowy bo pomarańczowy mi się skończył, a jeszcze nie zrobiłem zakupów ;)
C- Jabłka też są dobre :)
Jus- Pewnie, a co chciałaś mi powiedzieć?
C-A no właśnie... Bo wczoraj ktoś złożył mi wizytę!
Jus- Kto?
C- No właśnie.... Selena!
Jus- Gomez?
C- TAK!
Jus- A co ona od ciebie chciała?
C- Złożyła mi propozycję!
Jus- Jaką?
C-  Chciałaby abym została jej makijażystką!
Jus- Przyszła i powiedziała ci, że chciałaby abyś została jej makijażystką?
C- No powiedziała mi skąd mnie zna i co o mnie wie ale nic o tobie nie wspominała i mówiła, że słyszała, ze jestem dobra w tym co robię więc...
Jus- aha ale to raczej sama musisz zdecydować ja ci nie mogę zabraniać bo tak naprawdę nie ja decyduję co się dzieje w twoim życiu!
C- Justin myślałam, że mi pomożesz!
Jus- Dobrze ale jak?
C- Jesteś moim chłopakiem tak?
Jus- A jestem?
C- Justin!...
Jus- Ok jestem więc co mam zrobić??
C- Może mi pomóc!
Jus- No więc mogę ci powiedzieć, że ja cię Kocham, tak Kocham cię i moim zdaniem nic się po między nami nie zmieni jak zaczniesz dla niej pracować więc możesz spróbować!
C- Dziękuję <3
Jus- Za co?
C- Za to, że mi pomagasz!
Jus- ah Camilla!
C- Co Panie Justinie Bieberze?
Jus- Nie nic nic :)
C- heh... Idę zobaczyć czy Viki jeszcze śpi!
Jus- Ok to idź bo później was zabieram!
C- Gdzie?
Jus- A to już zobaczysz później!
C- ok
Poszłam zobaczyć czy moja siostra śpi, a jak weszłam do sypialni Jusa to zobaczyłam jej piękne czekoladowe oczka i wtedy położyłam się koło niej i się trochę z nią pobawiłam. Potem Justin dołączył i było bardzo ciekawie :) Bo się razem bawiliśmy. Następnie Jus zaproponował abyśmy odwiedzili park ja się zgodziłam i....
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, ze się podoba, dalsza część będzie prawdopodobnie jutro :) Kocham was <3

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 23 cz. 2 Czy to już koniec ciężkich przeżyć w ich życiu....

Uwaga!!!
Dla wyjaśnienia wszystkich spraw: rozdział będą dodawane najczęściej w piątkowy wieczór, zauważyłam, że moi czytelnicy "odpływają"... jest ich coraz mniej, a zauważyłam to przez coraz mniejszą liczbę wyświetleń. Co prawda jest dużo wyświetleń ale łącznych od początku pisania bloga, jest mi przykro, że piszę dla coraz mniejszej ilości osób :( Mam nadzieję, że to się zmieni, staram się zapraszać was do czytania moich opowiadań ale po prostu jak nie chcecie to nie będę publikować moich "myśli" i zawieszę bloga.... wiem, że niektórzy czekają na następne rozdziały ale wiedzcie, że czekam aż pojawią się większe ilości odwiedzających :) Jakbym napisała, że kto czyta mojego bloga niech da komentarz to co?! By może jeden komentarz się ujawnił, więc po co? Przepraszam jeżeli myślicie, że fajnie się pisze (tak to prawda, że sprawia mi to frajdę) lecz dla kogo ja to robię i jeszcze moje "myśli" udostępniam w moim blogu....

Gdy pożegnałam się z moim tatą nastała cisza lecz przerwał ją po raz kolejny mój chłopak, mówiąc, a raczej pytając:
Jus-Dlaczego chcesz ze mną zostać w szpitalu?
C- A nie mogę?
Jus- Wiesz, że nie ładnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie?
C- Przepraszam ale myślałam, że chciałbyś abym była  przy tobie, gdy jeszcze to wszystko przeze mnie :(
Jus- Proszę nie mów tak bo to mnie boli :'(
C- Dobrze już nie będę ale nie da się ukryć prawdy bo to ja zaczęłam tą całą zbędną kłótnie...
Jus- Co było to było teraz ważna jest teraźniejszość i to, że czuję się lepiej i nie zamierzam się już z moją dziewczyną kłócić i mam nadzieję, że ona też tego nie chce, co?
C- Pewnie, że nie chcę- na mojej twarzy można było zauważyć spory uśmiech, który sprawił Justin :*
Jus- Gdy już będę mógł stąd wyjść to zobaczysz, że jest wszystko dobrze i, że kocham cię bardziej niż ktokolwiek inny na tej planecie <3
C- Ja to wiem <3 I ja ciebie też kocham mój chłopaku :)
Jus- Moja dziewczyna nie wiem czy wiesz ale jest najlepsza i  najkochańsza na świecie!
C- Jak ją spotkam to jej to przekaże, dobrze? - Justin zawsze sprawia, że życie jest kolorowe :)
Jus- Heh... ja jej to mogę przekazać! Chodź bliżej!
Gdy podeszłam do Jusa to ten położył swoją rękę na moim policzku i złożył delikatny pocałunek na moich ustach, nie mówię, że mi się nie podoba bo to byłoby kłamstwo ale mogę przyznać, że tego mi najbardziej brakowało. Tych wszystkich czułości ze strony tak kochanej osoby jak on jak moja gwiazda, która świeci własnym światłem :)
C- To było....
Jus- Czułe?
C- Dokładnie i zarazem najcudowniejsze od jakiś kilku godzin :)
Jus- A uczucie starszej siostry?
C- Ale to już swoją drogą chodziło mi bardziej teraz o Ciebie, a nie o moją malutką :)
Jus- Ah.. Victoria będzie pewnie tak samo piękna jak ty, to chyba u was rodzinne :)
C- Mam nadzieję, że nie będziesz podrywać mojej siostry jak będzie starsza :)
Jus- Nie dam mojemu bratu tą powinność :P
C- A skąd wiesz, że oni będą mogli być razem?
Jus- A co chcesz zamknąć ją w jakiejś wieży?
C- Tak w komnacie tajemnic :)
Jus- Za dużo Harrego Potera
C- Możliwe ale nie powiesz, że to był super film w swoich latach :)
Jus- A musimy o tym rozmawiać nie możemy przejść do czegoś bardziej ckliwego jak nasze uczucia?
C- A co masz na myśli?
Jus- Może byś się zbliżyła to bym ci to ujął ale nie w słowach tylko czynach <3
C- Jesteśmy w szpitalu :)
Jus- A ty jesteś moją dziewczyną :*
C- Popatrz ale ty jesteś na przykład moim chłopakiem i nie chcę aby ktokolwiek o tym przekonał się na swoich oczach, a tym bardziej cię zobaczył wiesz....
Jus- Ale na razie to ja tylko chcę cię pocałować! Ale jak ta bardzo chcesz...
C- Pocałunek jeszcze wchodzi w grę :)
Wieczór mijał bardzo miło, odwiedzili Justina jeszcze ludzie z ekipy, po czym Justin nalegał aby oni odwieźli mnie do domu bo jestem pewnie zmęczona. Zapewnił mnie, że jest wszystko dobrze tylko chce abym ja była wypoczęta. Zanim jeszcze pojechaliśmy z pod szpitala to pożegnałam się z siostrą i mamą.
---Trzy tygodnie później---
Justin wyszedł już ze szpitala, a ja odwiedzałam go tak często jak tylko pozwalała mi na to moja rodzina bo miałam więcej obowiązków, ponieważ jeszcze jedna główka w domu to więcej rzeczy do robienia, a zwłaszcza przy mojej Victorii. Justin odwiedzał mnie też i nawet robił to częściej niż przed tymi strasznymi wydarzeniami. Miał sprawę w sądzie z powodu tego całego wypadku, ja byłam świadkiem i Justin dostał karę w postaci grzywny. Moje zachowanie co do mojego księcia z bajki się zmieniło, stwierdziłam iż nie mogę być dla niego taka oschła i nawet powiem, że jestem szczęśliwa z tego wyboru bo od razu zobaczyłam, że nawet on jest szczęśliwszy widząc mnie, że się tak często nie gniewam i, że może ze mną rozmawiać spokojnie. 
Usłyszałam dzwonek, który sygnalizuje, że ktoś chciałby odwiedzić mnie w domu, a że byłam w tym czasie z Victorią u mnie w pokoju i tylko my byliśmy w domu to wzięłam ją na ręce i obwinęłam kocykiem aby jej było ciepło jak otworzę drzwi i udałam się do wejścia. Ku mojemu zaskoczeniu była to bardzo dobrze znana mi twarz z mediów, a mianowicie Selena Gomez. Tak ta Selena. Zdziwiłam się troszkę ale ją wpuściłam.
C- Selena Gomez?- chciałam się upewnić czy się nie przewidziałam.
S- Tak we własnej osobie, przepraszam, że nie dowiedziałam się przed moją wizytą, że chciałabym się z tobą spotkać ale nie udało mi się do ciebie dodzwonić więc pomyślałam, że dobrze by było po prostu spróbować cię spotkać.
C- Dobrze ale o co chodzi, może usiądźmy?
S- Pewnie i tak w ogóle to śliczna dziewczynka!
C- Dziękuje to moja siostra!
S- Oh... Słodka!
C- Chcesz coś do picia?
S- Nie dziękuję nie będę robić kłopotu!
C- Nie nie robisz- Victoria była przytulona do mnie :) więc Selena nie mogła wiele zobaczyć!
S- Pewnie jesteś ciekawa skąd wiem gdzie mieszkasz? Skąd wiem kim jesteś i co robisz?
C- Dokładnie i jeszcze skąd masz mój adres :)
S- Ok więc zacznę od tego iż praktykowałaś u mojej znajomej kosmetyczki i ona mi powiedziała, że jesteś dobra w tym co robisz i nawet dodała, że jesteś dziewczyną mojego byłego :)
C- Dokładnie.. poczekaj chwilę włożę do kołyski moją siostrzyczkę!
Poszłam w stronę kołyski, która stała zaledwie metr od sofy na której siedziałam z taką gwiazdą jak nie jaka panna Gomez.
S- Moja wizyta nie jest dlatego, że mam coś do ciebie bądź do Justina ale chcę ci złożyć propozycję!
C- Aha-zdziwiłam się po słowach dziewczyny (byłej) mojego chłopaka, nawet mogę przyznać, że bałam się jej dalszych słów.
S- Nie spokojnie to nie jest nic co by przeszkadzało lub utrudniało ci życie w większym stopniu :) Chodzi mi o to, że chciałabym abyś pokazała na co cię stać w twojej "branży", a dokładniej nie wiem czy wiesz ale będę miała następną trasę koncertową i potrzebuję makijażystki, ponieważ moja była makijażystka ma inne sprawy na najbliższe miesiące więc też przychodzę do ciebie bo jak już wiesz słyszałam, że wiesz co robisz i się na tym po prostu znasz :)
C- Chcesz abym pracowała dla ciebie?
S- No jeżeli nie będzie problemu oczywiście? A jak byś się nie zgodziła to proszę daj mi namiar na kogoś kto też się zna na tym na tyle dobrze aby spełnić moje wymagania :)
C- Selena, jeżeli mogę tak do ciebie mówić?
S- Tak, przepraszam mów mi Selena bądź jak tam chcesz ale nie za bardzo poważnie.
C- Ok więc Seleno muszę to przemyśleć bo trochę mnie zaskoczyłaś, a po za tym to nie wiem czy ja zdołam spełnić twoje wymagania?!
S- Nie jestem czarownicą więc nie będę wymagała abyś mi coś bardzo specyficznego wymalowała na mojej twarzy ale po prostu potrzebuję kogoś takiego jak ty!
C- Ok daj mi kilka dni na namyślenia i dam ci znać, ok?
S- Pewnie i czy mogę prosić cię o to abyś chociaż napisała jeżeli się nie zgodzisz?
C- Pewnie mam twój numer w nieodebranych połączeniach więc z powiadomieniem cie nie będzie jakichkolwiek problemów myślę!
S- Ok więc przepraszam, że zabrałam ci tyle czasu i ucałuj siostrę ode mnie bo widzę, że zasnęła więc...
C- Ok dziękuję i do usłyszenia :)
Selena wyszła z mojego domu i wtedy poszłam do salonu aby przykryć chociaż mojego skarba.

---Ciąg dalszy nastąpi---

Przepraszam jeżeli moje rozdziały były nudne ale możecie być pewni, że to się rozkręci. Mam do was pytanie bo nie pamiętam ale czy Camilla ma już swój pierwszy raz za sobą? Bo chciałabym pisać ale nie jestem pewna, a nie mam tyle czasu aby przeczytać wszystko jeszcze raz :) Proszę o odpowiedź jeżeli wy pamiętacie :) Kocham was <3 i jak myślicie co będzie się działo z relacjami między Seleną, a Camillą i jeszcze Justinem?

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 23 Czy kiedyś może być idealnie...

Po jakimś czasie wróciłam do domu bo z Justinem została jego mama. Oczywiście tata wrócił ze mną, a moje myśli były nadal zmieszane lecz wierzyłam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Poszłam się umyć bo od 4 nad ranem nie było mnie w domu do teraz (była godzina 19:00) Byłam zmęczona tym wszystkim. Nie jestem osobą pobożną lecz postanowiłam się pomodlić o mojego chłopaka. Gdy już czułam zmęczenia takie, że moje powieki już opadały, a nie musiałam czekać długo to położyłam się i usnęłam. Następnego poranka obudził mnie dzwonek w telefonie, prawdopodobnie ktoś do mnie próbował dzwonić, ale nie mogłam znaleźć mojego telefonu, a jak już przypomniało mi się, że jest w torebce to sprawdziłam kto był taki nie cierpliwy i okazało się, że to Pattie, od razu do niej oddzwoniłam:
P-Hallo?
C- Dzień dobry!, coś się stało?
P- Będziesz dziś w szpitalu?
C- Tak zaraz jadę, a coś się stało z Justinem?
Po chwili ciszy moje serce zaczęło bić mocniej gdy nagle usłyszałam słowa: "Jesteś?". Zatkało mnie całkowicie bo usłyszałam bardzo słabe "Jesteś?" i wiedziałam, że to jest głos mojego chłopaka. Łzy spływały mi po policzkach jak by to był jakiś wodospad lecz po pewnym czasie powiedziałam z płaczem wyczuwalnym w moim głosie:
C- Jestem....Justin
Jus- Nie płacz!
C- Zaraz będę u ciebie!
Jus- Nie śpiesz się!
C- pa :*
Rozłączyłam się pobiegłam do szafy wyjęłam ubrania, pierwsze, które mi się rzuciły w oczy i się przebrałam po czym wybiegłam z pokoju w ręce trzymając dokumenty, torebkę i telefon. Udałam się do kuchni gdzie tata siedział na krześle i patrzył na mnie ze zdziwieniem, a ja wciąż płakałam.
T- Co się stało?
C- Justin się obudził, jadę do niego jedziesz?
T- Tak odwiedzimy mamę!
C- To szybko, czekam w aucie!
Wyszłam z domu i wsiadłam do auta po czym czekałam aż tata dołączy. Po nie długiej chwili był już i siedział na miejscu pasażera. Wtedy odpaliłam samochód, zdążyłam się trochę uspokoić i pojechaliśmy. Jechałam ostrożnie lecz szybko, tata się na mnie patrzył jak na ducha. Przez te wszystkie wrażenia nie zdążyłam nawet się uczesać, wyglądałam jak chodzące nieszczęście. Gdy byliśmy już pod szpitalem na parkingu to:
T- Przeczesz włosy chociaż...
C- Ok- wzięłam ręką przejechałam trzy razy i wysiadłam razem z ojcem z auta, zamknęłam pilotem je i prawie, że biegłam do szpitala, gdy byłam przy wielkich szpitalnych drzwiach to odwróciłam się do taty i powiedziałam:
C- Jak tylko zobaczę Justina to przyjdę do was <3 Kocham cie!
T- Ja ciebie też <3
Poszłam do windy i wybrałam przycisk na 2 piętro bo właśnie tam Justin leżał, byłam bardzo nie cierpliwa aż zobaczę Justina.  Jak stałam już przed jego pokojowymi drzwiami to serce mnie mocno ukuło, nie wiem dla czego ale... 
Jak tylko otworzyłam drzwi znów się rozkleiłam i od razu podeszłam do Justina go przytulić. Zrobiłam to najlżej jak tylko mogłam.
Jus- Hej!- powiedział to bardzo wolno i jego słowa brzmiały jakby nie miał sił i tak właśnie było bo był osłabiony.
C- Cześć...Justin
Jus- Nie płacz skarbie!
Odwróciłam się do ściany i moje ręce trzymały i zakrywały moją twarz lecz po chwili się odwróciłam.
P- Ja już idę Justin przyjadę później, trzymaj się i nie wysilaj się! Papa Justin i Camilla!
C- Dziękuję.... Do  widzenia!
P- Nie masz za co dziękować, trzymajcie się!
Pattie poszła, a ja podeszłam bliżej mojego kochanego skarba.
Jus- Już dobrze Camilla!
C- No właśnie nic nie jest dobrze....
Jus- Wiem co do mnie mówiłaś  i to nie jest twoja wina i nie masz za co przepraszać to ja powinienem się obwiniać nie ty siebie, Kocham cię i cię nie zamierzam zostawić!
C- Ja ciebie też kocham ale jakbym nie zaczęła kłótni to to by się nie wydarzyło...
Jus- Co jest to jest i tyle...
C- Modliłam się o ciebie!
Jus- Myślałem, że nie jesteś pobożna...
C- Dla ciebie mogę się zmienić!
Jus- Aww..
C- Ale poczucie to nawet masz jak jesteś osłabiony!
Jus- Muszę mieć!
C- Już nigdy nie chcę się z tobą kłócić!
Jus- Ja z tobą też nie.... słyszałem, że niżej leży twoja siostra!
C- Tak- od razu się uśmiechnęłam
Jus- Nie idziesz do niej?
C- Mam pomysł ale musisz tu poczekać kilka minut, dobrze?
Jus- Dobra tylko nic nie odwal
C- Haha ja mam coś odwalić?!...
Mój pomysł był bardzo moim zdaniem fajny i ciekawy. Poszłam jak tylko szybko się dało do mamy i całej mojej rodziny. Gdy byłam już:
C- Cześć rodzinko- powiedziałam cicho wchodząc do sali gdzie była moja mama, która trzymała maleństwo na rękach.
T,M- Cześć skarbie!
C- Jak tam moja siostra?
M- Dobrze chcesz ją potrzymać?
C- Ja?
M- Tak jesteś jej siostrą!
C- Dobrze, Pewnie!
Mama mi ją powoli podała do rąk i ją trzymałam tak aby jej nic nie zrobić.
M- Co u Justin?
C- Czeka na mnie i  przyszłam się właśnie zapytać czy mogę siostrzyczkę moją przedstawić Justinowi?
M- Myślę, że tak, ale poczekaj zapytam się pielęgniarki czy też mogę iść z wami!
C- ok Justin się ucieszy!
Pielęgniarki miały tam swoje zdanie ale moja rodzina nie widziała minusów aby przejść z piętra na piętro. Poszliśmy do Justina i gdy weszłam pierwsza z siostrą na rękach to on się do mnie uśmiechną bardzo szczerze.
Jus- ohh...
C- To jest moja siostra, a to siostro jest mój chłopak!- przedstawiłam  ich sobie.
Jus- Jak się nazywa?
C- Nie wiem zaraz przyjdą moi rodzice to się zapytamy!
Jus- Przyjdą?
C- Tak a nie chcesz?
Jus- Ja tego nie mówiłem!
C- Zobacz Justin ona się uśmiecha!
Rodzice przyszli tak jak mówiłam i przywitali się z Justinem po czym Justin zapytał:
Jus- Jak się nazywa państwa maleńka córka?
M- Chcieli byśmy aby Camilla wybrała!
C- Naprawdę?
M- Tak jak chcesz to Justin może z tobą!
Jus- Nie patrz się tak na mnie Camilla ja nie wiem co masz na myśli, najpierw powiedz, a ja ci coś pomogę wybrać ewentualnie.- Spoglądałam na Justina bo nie wiedziałam jakie on ma imiona na myśli ale okazało się, że czeka aż pierwsza coś powiem.
C- Może coś z: Jasmine, Caroline, Jena, Mia, Victoria?
Jus- Może Victoria?
C- Pewnie bardzo ładne imię bo zwycięstwo!
Jus- heh... No więc miło cię poznać Victorio!
C- Na pewno ci odpowie ale nie dziś!
Jus- Przecież wiem!
Rozmawialiśmy sobie jeszcze z Justinem jakiś czas po czym rodzice zabrali małą i zostaliśmy tylko my. Była na początku cisz, która wydawała się chora bo nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Justin po jakimś czasie zaczął:
Jus- Jak wyjdę stąd to zabiorę cię i twoją siostrę na piknik!
C- Będę pamiętać!
Jus- Mam nadzieję! Ktoś w 
razie czego będzie musiał przypomnieć!
C- Czyli na to liczysz?- Uśmiechnęłam się kpiąco( jak tak się da)
Jus- Kocham cię<3
C- Ja ciebie też!
Rozmowa się kleiła do czasu gdy tata przyszedł i się zapytał czy jadę z nim ale ja się spojrzałam na Justina i powiedziałam:
C- Mogę z tobą zostać Justin?
Jus- A nie lepiej abyś wróciła?
C- Nie, czyli tato zostaje!
T- Dobrze to trzymajcie się!
Tata poszedł, a ja znów rozmawiałam z Justinem o nas....

---Ciąg dalszy nastąpi---

To nie koniec szpitala, to dopiero początek!
Pozdrawiam: +Marietta Murawska  +Anette B.  +Magda lena  +Magda B  +Justin Bieber  +Belieber Forever  i innych moich czytelników :) <3

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 22 cz. 2 I wszystko się rozstrzygnie.

Widziałem jak lecę przez szybę po czym poczułem wielki ból....
***Oczami Camilli***
W nocy usłyszałam jak coś się dzieje na dole w domu, postanowiłam wstać i zobaczyć co jest na rzeczy. Gdy już wychodziłam z pokoju to poczułam jak ktoś naciska w tym samym czasie co ja na moją klamkę, więc ją puściłam i gdy drzwi się otworzyły to zobaczyłam mojego ojca.
T- Wstałaś?
C- Tak bo usłyszałam, że coś jest nie tak...
T- No właśnie ubierz się i weź kluczyki samochodu i jedziemy do szpitala! Szybko!!!
C- Ok, a co się stało? Już w tym czasie wyciągałam rzeczy z szafy, byłam w szoku bo nie wiedziałam co się dzieje.
T- Mama rodzi prawdopodobnie!
 Tata zamkną drzwi i poszedł, a ja się szybko przebierałam i po chwili gdy byłam już gotowa to zeszłam na dół i poszliśmy wszyscy do mojego samochodu. Jechałam jak szybko się dało, widziałam, że mamie jest ciężko i bałam się, że coś może się stać ale na szczęście nic się nie wydarzyło i po nie całych 40 minutach byliśmy już w szpitalu. Tata poszedł do pielęgniarek i powiedział, że mama moja rodzi. One od razu go zabrały i tata poszedł z mamą, a ja musiałam wypełnić taką kartę. Po pięciu minutach skończyłam i usłyszałam jak woła ktoś:
"Wypadek samochodowy, chłopak w ciężkim stanie". Odwróciłam się i chciałam iść do rodziców kiedy zobaczyłam, że tym rannym jest mój chłopak. Wtedy zaczęłam płakać, krzyczeć i wtedy też uświadomiłam sobie, że to wszystko przeze mnie.. Pielęgniarka się pytała o dane Justina, więc jej powiedziałam, a łzy nadal ściekały mi po policzkach. Wieźli go na jakąś salę nawet nie wiem jaką, byłam zajęta krzyczeniem aby nic się złego nie stało. Gdy dochodziliśmy do dwu-drzwiowego wejścia to kazali mi zostać, a ja:
C- Jestem jego dziewczyną!!!!
Pielęgniarka- P- Proszę czekać, powiadomimy panią co z chłopakiem jak będzie więcej wiadomo!
C- Ale on musi przeżyć!
P- Jest w ciężkim stanie i trzeba czekać!
C- Na co Ku*wa mam czekać jak on ....-nie dałam rady i czułam się jak to ja właśnie umieram nie on, pielęgniarka poszła, a ja tu zostałam.
Od razu zadzwoniłam do Pattie i Scootera i im powiedziałam, że Justin jest w tej chwili w szpitalu. Rozmowa trwała jakiś czas ale wiedziałam, że zaraz przyjadą i będę musiała powiedzieć im, że to moja wina. Obwiniałam się jak zachowałam się w stosunku do mojego chłopaka, on był miły, a ja byłam jak zwykła s*ka. Moja mama była w szpitalu i jeszcze ktoś kogo kochałam bezwarunkowo, to było bardzo ciężkie. Życie Justina zależało od jego samego czy będzie silny czy nie, lecz nie przyjmowałam myśli, że może być źle. Po nie całej godzinie zobaczyłam jak biegną w moją stronę ważne dla Justina osoby. Przytulili mnie i zaczęli się pytać co się stało.
C- To wszystko przeze mnie, bo jak bym się z nim nie kłóciła to by jego tu nie było!
S- Camilla co się stało to się nie odstanie, musimy się pogodzić z tym i modlić się teraz!
C- Przeprosiny nawet nie pomogą!
S- Zobaczysz wszystko będzie dobrze!
C- Nic nie będzie dobrze bo to ja wszystko schrzaniłam!
P- Ciiii.... zaraz na pewno powiedzą, że jest dobrze i, że Justin wyjdzie z tego!
C- Justina tu w ogóle nie powinno być!
P- A skąd wiedziałaś, że mój syn jest teraz w szpitalu?
C- Przyjechaliśmy z mamą bo rodzi i wtedy zobaczyłam Justina jak wiozą....
Łzy podtapiały mnie od środka, głowa mnie z tych wszystkich uczuć bolała i jeszcze wiedziałam, że zaraz moje rodzeństwo będzie na naszym świecie.
Gdy tak oczekiwaliśmy na jakiekolwiek informacje to zobaczyliśmy, że idzie lekarz, który zajmował się Juju. Oczywiście go zatrzymałam i kazałam mówić co już wiadomo.
L- Justin jest nadal w ciężkim stanie ale na razie jest lepiej niż było oraz jest w śpiące.
C- Będzie dobrze z nim?
L- Jak jest silny i będzie walczył to wyjdzie z tego!
C- Co możemy zrobić, możemy go zobaczyć?
L- Jedna osoba może wejść do niego jest w sali 126 i nic nie da się zrobić więcej trzeba czekać!
C- Dobrze dziękujemy!
Po chwili przemyśleń zapytałam:
C- Pattie pójdź bo to jest twój syn!
P- Nie Camilla ty pójdź bo ty jesteś dla niego ważna i on do ciebie jechał....
C- No dobrze!
L- To co zaprowadzić do niego panią?
C- Poproszę!
Poszłam z lekarzem w stronę jego pokoju i wtedy telefon zaczął dzwonić, był to tata, odebrałam szybko zanim byłam i Justina i:
C- Hallo?
T- Gdzie jesteś?
C- Justin jest w szpitalu!
T- Co się stało?
C- Miał wypadek jak się z nim zobaczę to przyjdę!
T- Dobrze! Czekamy!
Rozłączyłam się i w tej samej chwili doszliśmy do sali 126, weszłam,lekarz mnie samą zostawił i wtedy znów się "topiłam". Podeszłam powoli do łóżka gdzie leżał człowiek, którego tak kochałam i skrzywdziłam. Złapałam go za rękę i zaczęłam mówić:
C- Justin, przepraszam, wiem, ze to jest moja wina i, że gdybym nie była taką s*ką to to by się nie wydarzyło, przeprosiny niczego nie zmienią ale wiem, że słowa są czasem lepsze niż czyny. Kocham cię z całego serca i nie wyobrażam sobie życia bez osoby takiej jak ty, takiej dobrej, cudownej, wyrozumiałej i tolerancyjnej oraz kochanej! Jest to dla mnie bardzo ciężkie bo ty tutaj leżysz, a piętro niżej rodzi się moja siostra bądź już jest na naszym świecie. Kocham Cię<3 Wiem, że jesteś zły i teraz czego ci trzeba to odpoczynek przy rodzinie i wiem, ze jak się wybudzisz to będziemy musieli porozmawiać i wiem, że możesz mnie odrzucić ale wiedz, że jest mi bardzo głupio i uważam, że nie zasługujesz na takiego kogoś jak ja, wiem, że są "lepsze" dziewczyny na świecie i, że to w nich powinieneś szukać kogoś na dłuższą metę.
Przestałam na chwilę mówić i zaczęłam się zastanawiać czy mam już mu dać spokój, ale gdy tak myślałam, że mogę wyjść z tej sali tak i nic nie zrobić to moje serce zaczęło strasznie boleć i nie mogłam.... lecz wiedziałam, że powinnam. Po jakimś czasie przyszła mama Justina i jego menadżer więc ja wyszłam i powiedziałam:
C- To zostawiam was samych, a ja pójdę do mamy i przyjdę jeżeli mogę?!
P- Oczywiście, że możesz! 
S- Nie obwiniaj się już, ok?
C- Nie wiem czy potrafię...
Poszłam do windy abym mogła zobaczyć wreszcie co z moimi rodzicami, co z moją siostrą...
Gdy winda zjechała na porodówkę to zapytałam się przechodzącej pielęgniarki gdzie mam się udać, kobieta pokierowała mnie i udałam się jak najszybciej do tego miejsca. Biegłam. Gdy już byłam blisko to zobaczyłam tatę siedzącego i trzymającego się za głowę. Gdy tylko się zbliżyłam to wstał z krzesła i mnie przytulił mówiąc, że mogę wejść. Wtedy zastanawiałam się dlaczego jego nie ma w środku i wtedy prawda wyszła na jaw:
T- Nie mogę wejść ja!
C- Dlaczego?
T- Bo się....
C- No?
T- Boję się po prostu...
C- Tato co ty gadasz, chodź!
T- ....
C- No proszę! Chociaż pokaż mamie, że jesteś przy niej!
T- No dobrze ale idziesz ze mną!
C- Ok
Otworzyłam drzwi i co tylko zobaczyłam to mamę usiłującą rodzić. Podeszłam z tatą do niej i wtedy złapałam ją za rękę i znów zaczęłam płakać z powodu zmieszanych uczuć. Szczęścia i Nieszczęścia. Po kilku minutach pielęgniarka powiedziała:
"Ostatnie poty proszę wylać i będzie po wszystkim"
Mama dawała z siebie wszystko i po nie całych pięciu minutach, nawet nie wiem bo zegarek był dla mnie nie ważny urodziła się moja siostra. Gdy ja zobaczyłam pielęgniarka przecięła pępowinę i moja siostra zaczęła płakać. To było bardzo słodkie, mama odetchnęła z ulgą i się rozluźniła jak tylko mogła. Tata był szczęśliwy, a ja mogła wpatrywać się na naszą szczęśliwą rodzinę oczywiście nie patrząc na mnie bo ja jak już wspomniałam miałam mieszane uczucia.

---Ciąg dalszy nastąpi---

Wiem, że Justin jest tylko na początku i wiem, że długo nie dodawałam rozdziałów ale w ten weekend obiecuję, że dodam coś każdego dni :) Kocham was i jeszcze raz przepraszam :) Jak się na razie zapowiada to, że będzie coraz lepiej, przynajmniej miejmy taką nadzieję :) 

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 22 Kłótnia, która nie wychodzi na dobre...

Gdy sobie spałam i śniłam to wyciągnął mnie z tego dźwięk dzwoniącego telefonu, otworzyłam oczy po czym od razu usiadłam na łóżku jak bym się czegoś przestraszyła. Lecz zobaczyłam, że drzwi się otworzyły od pokoju i wszedł Justin od razu mnie przeprosił.
Jus- Przepraszam już biorę telefon :)
 C-Ok i tak już nie zasnę!
Justin odebrał telefon i zaczął rozmawiać z tego co się okazało to rozmawiał o tym iż musi gdzieś zaraz być. Ja wstałam bo wiedziałam, że nie zasnę i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy skończyłam, prawie dostałam zawału, ponieważ Justin postanowił wejść bez pukania.
Jus- Co tam?
C- Że co? Zawału przez ciebie prawie dostałam, a ty pytasz co tam?
Jus- Przepraszam, nie wiedziałem, że boisz się mnie.
C- Już mnie nie denerwuj!
Jus- Mam nadal przepraszać czy co?
C- Po prostu jak możesz wyjdź!
Jus- Dobra będę na dole
C- ...
Ja wytarłam swoje ciało białym ręcznikiem po czym obwinęłam je wokół swojego ciała. Wysuszyłam włosy, rozczesałam je, związałam po czym zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam się w czyste ubrania, które zostały mi jeszcze z podróży. Postanowiłam zejść na dół, a tam czekała mnie miła niespodzianka, a mianowicie: śniadanie.
Jus- Hej słońce!
C- Lubisz mnie wkurzać po czym mi słodzić?
Jus- Uwielbiam!
C- Tak też myślałam :)
Jus- Dobrze, może jesteś głodna?
C- No jestem- powiedziałam to w sposób bardzo śmieszny, ponieważ wyglądało to jak prośba o jedzenie.
Jus- To siadaj i zjedzmy moje piękności- Justin słodził mi jak tylko mógł.
C- Widzę, że dbasz o to abym nie schudła :P
Jus- Od czasu do czasu chyba możemy zjeść coś takiego?
C- No niby możemy.
Wzięłam do ręki widelec i zaczęłam jeść jajecznicę, a do tego ciepłe rogaliki i herbata. Było naprawdę bardzo dobre to śniadanie. Oczywiście powiedziałam to Justinowi. Po czym oznajmił mnie:
Jus- Kochanie, ja muszę jechać do studio dziś i mogę cię zawieźć do domu bądź jak chcesz możesz zostać, bo nie chcę cię ciągnąć do studio na nie wiadomo ile.
C- Odwieziesz mnie do domu bo nadal się najlepiej nie czuje.
Jus- Dobrze, może powinnaś iść do lekarza co?
C- Przejdzie mi uwierz!
Jus- Jak chcesz, przecież nie wezmę cię na siłę do niego.
C- heh
Po posprzątaniu naczyń poszłam wziąć swoje rzeczy do Justina do pokoju i wtedy przyszedł on. Podszedł do mnie po chwili obrócił mnie do siebie i zaczął mnie namiętnie całować. Odepchnęłam jego, a wtedy:
Jus- Dlaczego to zrobiłaś?
C- Nie mieliśmy jechać?
Jus- Dobrze ale chyba jesteś ważniejsza!
C- Raczej nie!
Jus- Nie okłamuj siebie samej!
C- Dobra to teraz biorę torbę, a ty bez zarzutów mnie odwieziesz, ok?
Jus- Jak tak bardzo nie chcesz być blisko mnie to ok!
C- Zamknij się!
Jus- Taka jest prawda!
C- Ty nie znasz prawdy!
Jus- Oj wiem więcej niż ty!
C- HAHA.. To było zabawne!
Jus- W twoich ustach to lepiej by brzmiało.
C- Oj wiem więcej niż ty!
Jus- Widzisz mówiłem, że lepiej brzmi!
C- Ok ok, a teraz idziemy!
Jus- Daj ja wezmę torbę!
C- Jak chcesz...
Justin wziął torbę i zeszliśmy po schodach na dół i udaliśmy się do samochodu. Justin wyjechał z podjazdu na ulicę i wrzucił bieg, następnie jechaliśmy w stronę mojego domu. Byliśmy tam po kilku minutach u mnie dostałam buziaka od Justina na pożegnanie po czym wzięłam torbę, ogólnie Justin chciał mnie odprowadzić ale powiedziałam aby jechał, a ja sobie dam radę. Gdy weszłam do domu to mama od razu do mnie podeszła i mnie przytuliła .
M-  Hej córeczko!
C- Cześć Mamo! Jak tam? Co u mojej siostry?
M- A dobrze, rozbierz się, zanieś rzeczy i opowiesz nam jak było.
C- Ok
Poszłam zanieść rzeczy, przebrałam się w coś innego bo było mi nie wygodnie po czym zeszłam na dół i przywitałam się z tatą bo był i od razu kazali mi siadać i opowiadać. Oczywiście powiedziałam im, że rodzina Justina jest bardzo miła i fajnie było. Około 14:00 usłyszałam telefon więc udałam się akceptować połączenie:
Jus- Hej!
C- Cześć!
Jus- Co tam?
C- A dobrze, a ty masz przerwę?
Jus- Tak, a co?
C- Nie nic tak się pytam!
Jus- Ok ja muszę już kończyć.
C- To tylko po to dzwoniłeś?
Jus- Tak aby usłyszeć twój głos!
C- Ok, zadzwoń wieczorem.
Jus- o 18:00 będę miał przerwę, papa :)
C- Pa :) 
Po zakończonej rozmowie zeszłam na obiad, po zjedzeniu wróciłam do pokoju  i odwiedziłam mojego TT po czym zadzwoniłam na Skypie do moich przyjaciółek. Gadałyśmy o różnych rzeczach przez długi czas. Gdy postanowiłam, że robi się późno i  powinnam się iść kąpać.
Też tak zrobiłam, po jakiejś dobrej godzinie byłam już w łóżku i przypomniałam sobie, że Justin miał do mnie zadzwonić o 18:00, a była 21:53. Nie było to fajne uczucie gdy się z kimś umawiasz, a ta osoba cię olewa. Nie ukrywam byłam wściekła. 
M- Camilla!
C- Tak- zeszłam szybko na dół aby zobaczyć co się dzieje bo zazwyczaj jak mama coś chciała to przychodziła do mnie. 
Jak zeszłam okazało się, że wszystko jest dobrze tylko mama chciała abym pomogła jej w sprzątaniu. Tak też zrobiłam aby mamie ulżyć. Następnie poszłam do pokoju i gdy już leżałam to zerwał mnie z łóżka telefon, wstałam i odebrałam:
C- Co chcesz?
Jus- Cześć!
C- Po co dzwonisz?
Jus- Ponieważ jesteś moją dziewczyną.
C- Dobrze i co z tego?
Jus- No chciałem z tobą pogadać
C- Fajnie tylko jakbyś nie zauważył jest po 22:00 i ludzie chodzą czasem spać, a po za tym miałeś zadzwonić o 18:00 no ale..
Jus- Przepraszam!
C- Że co?!
Jus- Możemy już normalnie pogadać?
C- Jeżeli uważasz, że jest wszystko dobrze to się mylisz!
Jus- Camilla, kochanie!
C- Dobrze już skończyłeś bo nie zamierzam z tobą gadać!
Jus- Nie i jak się rozłączysz to zaraz będę u ciebie, więc jak chcesz tego uniknąć to pogadaj ze mną!
C- Grozisz mi?!
Jus- Nie tylko stwierdzam fakt!
C- To już stwierdziłeś więc pa!
Jus- STOP!
C- Weź się ogarnij ludzie chcą spać!
Jus- Gdy ze mną pogadasz to szybciej pójdziesz spać!
C- To mów bo idę spać!
Jus- Przepraszam, że nie zadzwoniłem ale zapomniałem i dopiero teraz mi się przypomniało, wiem, że to wygląda nie zbyt dobrze ale chcę ci udowodnić, że naprawdę zapomniałem. Byłęm zajęty i nawet o 18:00 nie miałem przerwy tylko później i to bardzo krótką bo nie było czasu na takie rzeczy...
Przerwałam jemu mówienie.
C-Czy gdy miałeś tą przerwę krótszą to nie mogłeś zadzwonić?
Jus- Mówię, że zapomniałem, ale przepraszam!
C- Dobrze Justin przeprosiny swoją drogą ale to też mogło być tak, że po prostu nie chciało ci się ze mną gadać!
Jus- To nie tak!
C- Więc będzie lepiej gdy dasz mi już spać!
Jus- Wybaczysz mi?
C- Nie mam podstaw!
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon po czym położyłam się lecz przedtem zgasiłam światło w pokoju. 
***Oczami Justina***
Rozmawiałem z Camillą próbowałem ją przeprosić lecz nic z tego, zdenerwowałem się dlatego, że nie dała mi się wytłumaczyć. Nie wiedziałem co mam robić, jeszcze  raz do niej zadzwoniłem lecz nic po czym próbowałem jeszcze raz, nadal nic tylko operator mówił : abonament jest niedostępny, prosimy zadzwoń później!
Byłem zły i wszystko we mnie buzowało, postanowiłem pojechać do niej. Wiedziałem, że może już spać ale nie chciałem jej/nas tak zostawiać. Wsiadłem w samochód i jechałem w stronę jej domu, w czasie gdy byłem w drodze wyjąłem telefon i próbowałem wciąż dzwonić. Niestety większą uwagę zwracałem na telefon niż na drogę. Po pewnym czasie zobaczyłem, że ulice są puste więc zwiększyłem prędkość po czym znów moja uwaga była zwrócona na dzwonieniu do mojej dziewczyny, wtedy usłyszałem pisk opon oraz dźwięk klaksonu. Nie zdążyłem zobaczyć w lusterka, a wtedy poczułem wyrzut przez przednią szybę, nie miałem pasów zapiętych. Widziałem jak lecę przez szybę po czym poczułem wielki ból...
---Ciąg dalszy nastąpi---
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Trochę moim zdaniem tragiczny ale zobaczymy czy Justin żyje czy nie....
Teraz pewnie pomyślicie, że jestem nie normalna pisząc, że on może umrzeć lecz wiedzcie, że blog się nie kończy :) Kocham was <3